PANTEON / RECENZJE / FELIETONY / KOMIKSY / [RECENZJA] Uncanny X-Force tom 2: Era Archangela

[RECENZJA] Uncanny X-Force tom 2: Era Archangela

Uncanny X-Force tom 2: Era Archangela nie był komiksem, po który sięgnąłbym z własnej woli. Poprzedni tom mnie nie zachwycił i  lekturę kolejnego zacząłem z redaktorskiego obowiązku. Zamykając jednak to całkiem opasły wolumin (288 strony), stara sympatia do komiksu superbohaterskiego, która ostatnio trochę we mnie przygasła, zaczęła się rozpalać na nowo. Pierwszy tom, miał parę plusów, jednak nie równoważyły one wielu elementów negatywnych, przez co miałem do tego dzieła stosunek co najwyżej ambiwalentny. Inaczej było w przypadku Ery Archangela, przy której bawiłem się nieporównywalnie lepiej. Trochę żałuję, że obu tych publikacji nie połączono, bo po odcięciu paru, co bardziej nudnawych elementów ze Sposobu na Apocalypse’a otrzymalibyśmy naprawdę dobrą, kompletną historię. Wróćmy może jednak do początku.

Nie będę odkrywczy pisząc, że opowiadana tutaj historia kontynuuje wątki rozpoczęte wcześniej i rozpoczyna się niedługo po wydarzeniach z tomu pierwszego. Tym razem członkowie X-Force muszą się zmierzyć z Archangelem, który przejmuje kompletną kontrolę nad Warenem Worthingtonem, stając się następcą Apocalypse’a. Tyle możecie dowiedzieć się już z tekstu, który umieszczono na okładce, a reszta opowieści, która się za nią znajduje jest naprawdę interesująca. Może nie jest to najbardziej odkrywczy komiks, ale tempo prowadzenia akcji i sposób jej przedstawiania jest więcej niż satysfakcjonujący. Nawet, mniejsza, poboczna opowiastka, która nie miała większego związku z głównym wątkiem fabularnym stała na odpowiednio wysokim poziomie. I choć wątek przedstawiony w rozdziale Sztuka wysoka jest stosunkowo prosty, to jest to jedno z fajniejszych dzieł jakie pojawia się w tym zbiorze. Jest to historia, która dobrze sprawdza się nawet w oderwaniu od reszty tomu. Jednocześnie chyba najdotkliwiej dotyka ją problem związany koniecznością znajomości postaci, by w pełni odebrać ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie. Straciła by ona kompletnie znaczenie bez obeznania z przeszłością zarówno Magneto, jak i Wolverine’a.

Po raz kolejny muszę zaznaczyć, że Era Archangela wymaga przeczytania nie tylko pierwszego tomu serii, ale także choć pobieżnego obeznania się z niektórymi historiami o X-menach. Jest to tym bardziej bolesne, iż tym razem zrezygnowano ze streszczeń wprowadzających w świat Marvela, przez co ktoś dopiero zaczynający przygodę z tym wydawcą może czuć się odrobinę zagubiony. Jedyne co otrzymujemy to dość pobieżne podsumowanie poprzedniego tomiku. Sam nie jestem zbyt wielkim znawcą bogatej historii tego uniwersum, przez co czasem czułem się odrobinę zdezorientowany. Głównie dlatego, że znacznie zwiększyła się ilość bohaterów, biorących udział w historii, czerpiąc z bogatego arsenału postaci jakim dysponuje seria X-men. Pojawiło się więc parę momentów, podczas których miałem ochotę sięgnąć po Wikipedię. Na szczęście nie były one na tyle rozpraszające by kompletnie wybić mnie z rytmu opowieści.

Podobny problem zresztą pojawił się w przypadku poprzedniej publikacji, jednak tutaj wykorzystanie różnorakich ludzi w rajtuzach jest o wiele lepiej uzasadnione. Moja ograniczona paroma komiksami, kreskówkami i filmami wiedza nie przeszkadzała mi w przebrnięciu przez różne fabularne meandry tu zaprezentowane. Bawiłem się naprawdę dobrze, szczególnie, że tom ładnie domyka prowadzoną historyjkę i sprawnie otwiera bramkę do kolejnych wątków, przy pomoc postaci, o których napomknięto już wcześniej, a których nie dane nam było poznać bezpośrednio. Stąd jestem mocno zainteresowany dalszymi losami drużny X-Force. Jest to kawał dobrze napisanego komiksu, który koncentruje się nie tylko na czystej akcji, co doskonale widać choćby w rozdziale Niebo znów jest niebieskie. 

Podobnie jak bardziej spójna stała się w drugim tomie warstwa fabularna, tak też stało się z oprawą graficzną, która prezentuje się bardziej jednolicie. Mimo tego iż za rysunki odpowiadają różni artyści. Jedynie w ostatni rozdział – Musisz z tym żyć, stworzony przez Robbiego Rodrigueza odstaje odrobinę od reszty, przez to, że kreska tego artysty jest bardziej kreskówkowa i  ekspresyjna. Sprawia to, że odniosłem wrażenie jakbym nagle przeniósł się do innego komiksu. Mocno zauważalna jest też zmiana designu postaci, z rozdziału na rozdział, co najmocniej dokuczało mi w przypadku Bestii. Na szczęście, dzięki temu iż większość rozdziałów kolorowana jest ponownie przez Deana White’a, zachowują pewną spójność nawet kiedy styl rysunku ulega zmianie. W pewnym sensie jest on cichym bohaterem tej serii, bo stanowił też bardzo silny element w tomie pierwszym.

Mam też wrażenie, że w przypadku Uncanny X-Force tom 2: Era Archangela dotychczasowe problemy z polską wersją komiksu stały się mniej odczuwalne. Nie dokuczało mi tłumaczenie, które poprzednio sprawiało problemy, zapewne przez mniejszą ilość żartów Deadpoola. Mniej zauważalna stały się problemy z ilością miejsca w dymkach i tym, że nikt nie pofatygował się by dostosować ich rozmiar do przetłumaczonego tekstu (przynajmniej tak mi się wydaje). Wciąż jest to problemem, szczególnie gdy polskie tłumaczenie jest bardziej obszerne niż oryginał, przez to trochę zbyt  mocno wypełnia chmurki. Zwyczajnie mniej mi to tutaj przeszkadzało.

Na zakończenie mogę napisać tyle, że dziwnie trochę czuję się tak mocno chwaląc kolejny tom tej serii. Poprzedni mnie nie zachwycił. Tekst streszczający historię X-Force nie były dla mnie wystarczający by w pełni zaangażować mnie w świat Marvela i wciąż miałem wrażenie, że dobrze by było gdybym przeczytał całą masę komiksów dziejących się w tym uniwersum. Do tego album był bardzo nierówny zarówno pod względem scenariuszowym, jak i rysunkowym. Jednak po przejściu tej wyboistej drogi, czekała na mnie całkiem niezła uczta. Wciąż są to hamburgery, ale tym razem nie czuć, że pochodzą one z najtańszej sieciówki.

Erze Archangela wygładzone zostały pewne zmarszczki, które wcześniej mocno mi przeszkadzały. Nie wszystkie problemy da się wyeliminować, ze względu na specyfikę komiksu superbohaterskiego i jego przesadnie, bym powiedział, bogatą historię. Jednak fabuła ciekawie się rozwinęła, a oprawa stała się bardziej spójna. Stąd pierwszy tom retroaktywnie stał się bardziej atrakcyjny. Uncanny X-Force tom 2: Era Archangela jest wart swojej ceny i mogę go chyba bez zastanowienia polecić każdemu fanowi serii. Od nowicjusza wymaga włożenia trochę dodatkowej pracy, ale jeśli posiadasz choć szczątkową wiedzę na temat komiksów Domu Pomysłów to nie powinno być to zbyt nieprzyjemne doświadczenie. Warto więc spróbować. Jeśli kolejne tomy będą trzymały ten poziom, będę zdecydowanie zadowolony z czasu spędzonego z nimi.

Uncanny X-Force tom 2: Era Archangela został wydany nakładem Wydawnictwa Mucha Comics.

AUTOR Mateusz Dąbrowski

Ilustrator. W jego żyłach płynie mieszanka ołówkowego grafitu, tuszu i cyfrowej farby. Czasem jednak musi wystukać swą opinię przy pomocy klawiatury, czy to w momencie zachwytu, czy też typowej geekowskiej złości, gdy ktoś dokonuje gwałtu na popkulturze.

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RECENZJA] Amazing Spider-Man J. Michaela Straczynskiego. Tom 1

Co to było za fascynujące doświadczenie! Zdawałem sobie sprawę z dość pozytywnego odbioru runu J. …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *