Nie ukrywając, żadna z serii w ramach Marvel Now wydanych w Polsce przez Egmont mnie nie oczarowała. Kilka z nich mi się podoba, ale to raczej lekkie czytadło, coś po co sięgam, gdy chcę odpocząć i bezmyślnie poczytać o superbohaterach. W lipcu w ramach wspomnianej linii wydawniczej, na sklepowe półki weszła jedna z (rzekomo) najlepszych serii o nordyckim bogu – Thorze. Autorem serii jest Jason Aaron, którego możecie kojarzyć jako twórcę takich komiksów jak Southern Bastards i The Goddamned. Moje oczekiwania wobec komiksu nie były wysokie, myślałam, że Thor będzie kolejną niezobowiązującą, błachą lekturą, lecz podpisaną znanym nazwiskiem. Ku mojemu zdziwieniu Bogobójca okazał się fantastycznym komiksem.
Najmocniejszą stroną serii Aarona jest fabuła. Gromowładny odkrywa, że ktoś chce wymordować wszystkie bóstwa, co stawia go w złej sytuacji, bo przecież sam należy do ich grona. Szlachetny bohater obiera sobie za cel powstrzymanie Bogobójcy. W przeciwieństwie do innych komiksów spod szyldu Marvel Now, ta historia nie zamyka się w jednym tomie. Często niezamknięte wątki są dla mnie wadą, ale tutaj bardzo ucieszył mnie taki obrót zdarzęń. Ciężko byłoby zamknąć tak skomplikowaną historię na 120 stronach. Kolejnym atutem jest to, że Bogobójca rozgrywa się równolegle na trzech płaszczyznach czasowych – w roku 893, teraźniejszości i przyszłości. Aaron nie boi bawić się komiksem i temu konkretnemu tytułowi wychodzi to na dobre.
Thor Gromowładny nie jest idealny. Choć antagonista serii jest naprawdę dobrze napisany i ma to, czego brakuje wrogom z MCU – przeraża i jest niebezpieczny – to nie rozumiem skąd wzięła się jego potęga. Bogobójca jest wręcz za silny, mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione w kolejnych tomach, ponieważ wróg Thora od początku do samego końca pierwszego tomu pozostał wielką zagadką. Pozytywnym aspektem serii jest sposób w jaki napisane są dialogi, a muszę również przyznać, że polscy tłumacze wykonali kawał dobrej roboty. Rozmowy są klimatyczne i pasujące do serii o nordyckim bogu, dzięki czemu odetchnęłam z ulgą – bałam się, że będą nijakie.
Żałuję, że przepiękna okładka komiksu nie oddaje jego wyglądu w rzeczywistości. Choć rysunki są przepiękne to zdecydowanie zawodzi tu kolorystyka. Szkoda, bo komiks byłby o wiele bardziej klimatyczny, gdyby Ive Svorcina włożył więcej pracy w barwy do rysunków Esada Ribića. Egmont już przyzwyczaił nas do ładnych wydań komiksów z Marvel Now, które w naszym kraju wyglądają nawet lepiej niż w oryginale. Tutaj rodzime wydawnictwo po raz kolejny nie zawiodło. Po przeczytaniu komiksu możemy obejrzeć alternatywne okładki zeszytów i kilka rysunków ze szkicownika Ribića.
Choć pierwszy tom Thora jest naprawdę dobry, to jeszcze nie mogę orzec czy cała seria też taka będzie. Nie chciałabym pochwalić komiksu, żeby później okazało się, że jego poziom zalicza spadek tak jak w przypadku innych pozycji w tym cyklu wydawnicyzm takich jak Superior Spider-Man i Guardians Of The Galaxy. Podsumowując, Thor Gromowładny to dobry komiks na rozpoczęcie przygody z nordyckim bogiem i na pewno jeden z ciekawszych komiksów Marvela, które możemy znaleźć na polskim rynku. Polecam tym, którzy czytają komiksy po polsku, bo jeżeli bariera językowa nie jest dla was problemem – sięgnijcie (najpierw) po Thora Straczynskiego.