PANTEON / RECENZJE / FELIETONY / KOMIKSY / [RECENZJA] Sisters. Tom 1: Podobieństwo rodzinne

[RECENZJA] Sisters. Tom 1: Podobieństwo rodzinne

Kiedy w Łodzi, mój redakcyjny kolega pokazał mi ten zeszyt… Szczerze mówiąc, krótko się wahałam, czy na pewno chcę go kupić. Wystarczyło jedno spojrzenie na okładkę. Fakt – jest różowa, a to nie jest mój ulubiony kolor. No i te kwiatuszki wokół tytułu… Ale, ALE! Dwie przytulające się siostry, których cienie wyrywają sobie nawzajem włosy z głowy w trakcie kłótni… Przypomniało mi się dzieciństwo. Decyzja podjęta. Kupuję!

Głównymi bohaterkami serii są – jak sam tytuł wskazuje – siostry, starsza Wendy i młodsza Marine, które zadebiutowały na blogu Williama Maury. Autor zamieścił tam parę stripów o swoich córkach, wzbudzając tym zainteresowanie wydawnictwa Bamboo. Do tej pory we Francji wydano już dziewięć tomów „Les Sisters” oraz kilka tytułów pobocznych, z których najbardziej interesującym może się okazać „Les Supers Sisters” (Jest to też główny powód, dzięki któremu ta recenzja dostała szansę zaistnienia na łamach Panteonu). Ten spin-off jest skupiony na siostrach w wersji superhero (czyli „W” i „M”), które pojawiły się już w trzech historiach w tomie pierwszym. Mam nadzieję, że Egmont zdecyduje się nie tylko na kontynuowanie serii, ale również na wydanie SS (we Francji na razie powstał tylko jeden tom).

Co jako pierwsze (poza humorystyczną okładką) rzuciło mi się w oczy? Postacie są malowane w stylu, który kojarzy mi się z jednym z najbardziej znanych reprezentantów komiksu frankofońskiego – Tintinem. Okrągłe głowy, małe oczka, małe okrągłe noski. Do tego ciepłe, wyraźne kolory, wszystko dzięki temu jest bardzo miłe w odbiorze.
Jeśli chodzi o samą fabułę i jej spójność to jako takiej tam nie ma. Dosłownie każda, pojedyncza strona komiksu to oddzielna historia, ale to nijak nie przeszkadza w odbiorze całości.

Kiedy przeczytałam, że tytuł został stworzony przez dwóch mężczyzn, do tego niespokrewnionych ze sobą – zwątpiłam. Jak oni będą w stanie oddać dynamikę relacji między siostrami? Okazało się, że niepotrzebnie się martwiłam. Panowie bardzo dobrze sobie poradzili. Notatki dotyczące autorów uświadomiły mi, że „wystarczy” mieć córki. Komiks polecam wszystkim siostrom zarówno będącym jeszcze nastolatkami jak i tym, które już dawno nimi przestały być. Bo to samo życie. Może czasami przygody są trochę wyolbrzymione, ale znalazłam dziesięć historii w 85% pokrywających się z tym co sama przeżyłam (znaczy nie sama, tylko z siostrą). Lektura idealna dla  przyszłych tatusiów żeby wiedzieli czego się spodziewać (taki mały podręcznik survivalu). Mogą to także przeczytać panowie, którzy chcieliby spróbować ogarnąć świat kobiet (Mission: Impossible). Polecam też jedynaczkom. Zobaczcie co tracicie!

AUTOR Martyna

Bardziej filmy niż seriale (aczkolwiek bardzo lubię "Doctor Who" i "Supernatural"). Bardziej Marvel niż DC (aczkolwiek "Young Justice" przyjemnie się oglądało). A Błażej zawsze denerwuje tak samo :P

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RECENZJA] X-Men. Punkty zwrotne: Upadek mutantów

Pochodząca z XXI wieku “Trylogia Mesjasza”, która wprowadziła format “Punktów Zwrotnych X-Men” na polski rynek, …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *