O wkładzie Marka Frosta w Miasteczko Twin Peaks mówi się zdecydowanie za mało. Niesłusznie. To przecież on jest autorem mitologii serialu. Wraz z zapowiedzią nowego sezonu Lynch i Frost ogłosili, że przed jego premierą na sklepowych półkach znajdziemy również książkę, która zgodnie z ich słowami ma być niezwykła, inna i pełna tajemnic – jak i sam serial. Frost nie rzucił słów na wiatr i w przeciwieństwie do innych twórców, którzy dużo mówią i mało robią, faktycznie dotrzymał obietnicy.
Sekrety Twin Peaks nie są tym czym się z początku wydają. Gdy poznałam tytuł książki byłam przekonana, że dzieło Frosta będzie czymś w rodzaju podręcznika historycznego, przewodnika po mieście i sekretach jego mieszkańców. Bardzo się myliłam. Książka w zamyśle jest dossierem, zbiorem dokumentów, a jej oś czasu ma swój start około roku 1800 wraz z dziennikami z ekspedycji Lewisa i Clarka. Tak, Lewisa i Clarka, postaci historycznych, którzy przewodzili ekspedycji na zachód ameryki w latach 1804-1806. To jest właśnie niesamowite w tej publikacji. Przewija się przez nią tyle prawdziwych bohaterów i wydarzeń, że ciężko odróżnić jawę od snu. Niewiarygodne jak Frostowi udało się zagrać na umysłach czytelników. Co jakiś czas odkładałam książkę tylko po to, żeby sprawdzić co działo się naprawdę, a co nie i choć dokumenty nie są prawdziwe, niektóre napomniane w nich rzeczy po części są, a to potrafi namieszać w głowie.
Polskie wydanie Sekretów Twin Peaks jest fenomenalne. Wygląda niemalże tak jak oryginał, a nasza rodzima tłumaczka, Agnieszka Sobolewska, spisała się na medal. Nigdy jeszcze nie widziałam woluminu przy którym wydawnictwo miało tyle do zrobienia. Tłumaczenie listów, wycinków z gazet, notatek czy fragmentów książek. To masa redagowania, tłumaczenia i użycia naprawdę wielu czcionek. Wydawnictwu Znak należą się oklaski, bo obok brytyjskiej wersji Harry Potter and The Cursed Child to jedna z najładniej prezentujących się książek na mojej półce. Twarda, zielona okładka i nakładka prezentują się przepięknie, a grzbietów nie powstydziłaby się nawet królewska biblioteka. Jedynie czego żałuję to to, że znak ukryty pod nakładką nie jest wygrawerowany jak w oryginale, ale to to tylko mały mankament.
Po skończeniu lektury byłam przerażona. Sekrety… to fikcja, ale na tyle dobra, że potrafi wywołać gęstą skórkę, wgnieść w fotel i zmusić do przemyśleń. Nie chciałabym zdradzić zbyt wiele, żeby nie popsuć Wam zabawy, ale Frost (na pewno po konsultacji z Lynchem) zmienił mitologię serialu o 180 stopni. Niektóre rzeczy nabrały zupełnie innego znaczenia i choć nic nie jest jeszcze pewne, niektórzy fani panikują. Ja jednak bardzo się cieszę. Przyznam, że przez jakiś czas bałam się, że twórcy miasteczka już się wypalili i kolejny sezon będzie marną imitacją i (metaforyczną) próbą przełożenia klimatu z VHS na iTunes. Jednak to, że mamy już 2016 rok i minęło 25 lat od premiery serialu w niczym nie przeszkadza. Ba, wygląda na to, że trzeci sezon może tylko na tym zyskać.
Jeżeli Miasteczko Twin Peaks nie oczarowało Was swoim klimatem nie sięgajcie po książkę, nie ma sensu. Ale jeżeli tak jak ja oglądaliście dwa sezony z wypiekami na twarzy i tupiecie nogami w oczekiwaniu na sezon trzeci, gorąco zachęcam do lektury. Guma którą tak polubiliśmy wróciła w wielkim stylu.
W końcu cos o Sekretach TP w sieci 🙂 Bardzo fajny tekst. Zwłaszcza urzekł mnie wybór ostatniej grafiki. Twin Peaks to serial mojej młodości. Czy ktoś wie gdzie mogę kupić książke? bo bardzo mocno chciałbym przeczytać.
Propsy za tekścik. Będzie coś więcej o Twin Peaks na stronie? to w ramach tej 'otchlani’ od horrorów tak? w sumie TP to wykapany horror, pasuje 🙂 choć chętnie bym też poczytał np. o 'Obcy’ to tez w końcu horror, w dodatku science_fiction
Pzdr.
Bardzo dziękuję. 🙂 Książkę możesz kupić między innymi na stronie wydawcy- wydawnictwa Znak. W najbliższym czasie na Panteonie na pewno pojawi się kilka tekstów o „Twin Peaks”, bo jestem wielką fanką serialu i kunsztu Davida Lyncha. Pozdrawiam i dziękuję za sugestie co do „Obcego”. Na pewno weźmiemy to pod uwagę!
„Sekrety Twin Peaks” były zapowiadane jako pomost łączący stary serial z nowym, że poznamy np. co się wydarzyło przez 25 lat, i nie jest to do końca prawda. Oczywiście są fragmenty w powieści z których dowiadujemy się kto przeżył po finale (choć to akurat można wywnioskować po tym kto wrócił na 3 sezon z tych aktorów co nie są na emeryturze jak np. Michael Ontkean czy nie żyją jak Silva, Don. S. Davis i wielu innych) i zasugerowane jest co z niektórymi postaciami się stało jak np. kilka słów o Benie Horne, Audrey, rodzinie Packardów, ale to jest bardzo drobny fragment powieści. Poza tym nie jest to powieść w tradycyjnym rozumieniu tego słowa, ale mi to akurat odpowiada że w formie takiego dossier. Trzeba pochwalić pisarza jak umiejętnie zmienia styl pisania, w zależności od tego jaki akurat fragment dossier czytam.
„Sekrety Twin Peaks” potwierdzają też, że film „Ogniu krocz ze mną” jest istotnym elementem kanonu serialu, bo pojawia się postać z filmu, czyli właściciel kempingu grany przez Harry Dean Stantona i wspomniani są też agenci grani przez Chrisa Isaaka i Kiefera Sutherlanda.
Pojawia się wiele postaci z serialu na czele z Pienkowa Damą i Cooperem, ale najważniejszą postacią jest Douglas Milford, który pojawił się w drugiej połowie sezonu 2. W serialu znany był z częstych ślubów oraz wojny z bratem – burmistrzem. Muszę przyznać że mnie podobała się ta postać (oraz wątek jego miłości czyli dziewczyny, która zabijała seksem), choć pojawia się w dwóch odcinkach. Równie ciekawą postacią był jego brat, ale nic nie sugerowało że Douglas ma cokolwiek wspólnego z mitologią serialu, a w książce okazuje się że odgrywał istotną rolę i wpływał na życie mieszkańców. Jak kiedyś powtórzę serial to inaczej będzie się teraz patrzyło na wątek braci Milford.
Frost świetnie żongluje faktami, historią USA i teoriami spiskowymi i łączy z mitologią serialu i miejscami można odnieść wrażenie że czyta się autentyczne dokumenty. Ale zaznaczam że nie jest idealnie gdyż czasami tak się skupia na wątkach pobocznych jak np. na wątku UFO, Roswell, które w serialu były ale nie aż tak istotne. Za bardzo miejscami odchodzi od bohaterów serialu i historii miasteczka na rzecz teorii spiskowych i nierozwiązanych tajemnic USA przez co przez spory fragment powieści czułem się jakbym czytał odcinek Archiwum X. Między Twin Peaks a serialem Cartera zawsze istniały powiązania. Gdyby nie Twin Peaks to pewnie X-Files by nie powstało, sporo aktorów z Twin Peaks na czele z Duchovnym pojawiło się w X-F i podobnie jak serial Frosta i Lyncha Archiwum bawiło się schematem seriali, mieszano gatunki filmowe (komedia, SF, thriller, eksperymenty), ale trochę za dużo miejsca poświęcił nawiązaniom do serialu Cartera Mark Frost (i pisze to jako fan XF). Mark Frost tak jakby chciał powiązać większość zagadkowych momentów historii USA i teorii spiskowych z historią Twin Peaks.
Kolejna rzecz co mi się nie podoba to że jest sporo nieścisłośc i to dużoi. Nie będę wymieniał każdej bo są strony poświęcone Twin Peaks gdzie wymieniono nieścisłości, ale wymienię kilka. Choćby taka niby drobnostka jak fakt, że Laura zgineła mając mniej lat jak 18 a w książce pisze że 18. Inna rzecz co rzuciła mi się w oczy to taka, iż w serialu Audrey i jej ojciec pogodzili się w ostatnich odcinkach, naprawiły się między nimi relacje, a z książki wynika że tak dobrze między nimi wcale nie było jak serial sugerował. No i chyba największa nieścisłość, której może bym nie pamiętam jakbym serialu nie przypomniał sobie właśnie w ostatnich tygodniach, że mama Normy zmarła kilka lat przed wydarzeniami w serialu według książki, a przecież w 2 serii była cała i zdrowa. Mark Frost na temat nieścisłości m.in. wątku mamy Normy odpowiedział na twitterze, że wszystko zostaje wyjaśnione i chciałbym w to wierzyć. Choć nie wiem jak odkręcą w serii 3 wszystkie nieścisłości jakie są w powieści, bo to nie są jedyne, więcej by się znalazło.
Książka kończy się w podobny sposób jak seria 1 i 2 czyli cliffhangerem i może nie tak mocnym jak ten z 2 serii, ale tradycja zachowana. Najważniejsze na koniec powiem, że czuje się w powieści klimat serialu i ogólnie jestem bardzo zadowolony z lektury, książkę się czyta szybko, bez znudzenia. W dwa dni przeczytałem, a gdybym miał więcej czasu to pewnie przeczytałbym w jeden dzień. Ale nie polecam jej osobom co nie oglądały serialu i filmu kinowego, bo jednak spoilery się przewijają czyli kto zabił Laurę i częściowo co do finału serii 2. Poza nieścisłościami, które mam nadzieje zostają wyjaśnione w 3 serii jak obiecuje Frost oraz fakt, ze w paru miejscach bardziej skupił się na historii USA, UFO i teorii spiskowych niż na historii miasteczka to jestem bardzo zadowolony z powieści, którą oceniam na 8/10.
Trzeba wziąć pod uwagę to, że Frost był bardzo ograniczony czasowo, stąd też większość błędów. 🙂 Również nie polecam tym, którzy nigdy nie widzieli serialu ani filmu, bo niczego z lektury nie wyniosą. To takie czytanie dla czytania.