PANTEON / RECENZJE / FELIETONY / [RECENZJA] Serial „The Flash” z 1990 roku

[RECENZJA] Serial „The Flash” z 1990 roku

Dawno, dawno temu… Wróć. Wcale nie tak dawno, bo zaledwie 25 lat temu i w nie tak znów nieznanym świecie, bo w popularnym uniwersum komiksów DC, nastąpił nieoczekiwany – a może raczej oczekiwany – zwrot akcji. Barry Allen zamienił się w superbohatera znanego powszechnie jako Flash (w tej roli John Wesley Shipp, znany m.in. z roli ojca tytułowego bohatera z Jeziora marzeń).

Barry, brat cenionego policjanta Jaya Allena, pracuje jako specjalista kryminalny w policyjnym laboratorium. Mimo, iż jego stosunki z ojcem i bratem są bardzo dobre, mężczyzna czuje się niedoceniany. Rodzina odważnych policjantów pracujących w terenie, dla których niestraszne są niebezpieczne akcje, traktuje go jak czarną owcę – niepełnej klasy detektywa. Prawda jest oczywiście inna, to właśnie Barry odwala brudną robotę szukając w laboratorium dowodów zbrodni.

Pewnego razu tajemnicza burza nawiedza rodzinne miasto Allenów – Central City. Piorun uderza w pełne chemikaliów laboratorium bohatera, który – jak się prędko okazuje – uzyskał w wyniku tego wypadku nadprzyrodzone moce. Jest niezwykle szybki, jego mózg pracuję z zadziwiającą prędkością, a zręcznością potrafi zadziwić każdego. Mało tego, Barry zaczyna pochłaniać olbrzymie ilości pożywienia, którego przed wypadkiem zdaje się w ogóle nie potrzebował, gardząc kanapkami od swojego najlepszego przyjaciela i asystenta – Hulio (Alex Désert), wesołego afroamerykanina, który w serialu ma całkiem sporo do powiedzenia. Do tego, Allen jest w związku z przepiękną kobietą – Iris, a wkrótce poznaje również Christinę „Tinę” McGee (Amanda Pays). Tina okazuje się intrygującą, szalenie inteligentną pracowniczkę S.T.A.R Labs,  pomaga bohaterowi oswoić się z nowymi umiejętnościami i jednocześnie sama stara się zapomnieć o tragicznym wypadku męża.

Powyższy wstęp brzmi jak recepta na sukces, który towarzyszył m.in. dziesięcioletniej emisji Tajemnic Smallville. Dlaczego jednak serial doczekał się tylko jednego sezonu oraz dwóch filmów (trzech, licząc telewizyjny The Flash I – pilot), których nikt nie pamięta? Czy Flash słusznie otrzymał przydomek najszybciej rozreklamowanego i zapomnianego tytułu? Na pewno nie.

Wbrew powszechnej opinii, seria nie została anulowana bezpośrednio przez CBS. Prawdą jest natomiast fakt, że amerykańska stacja znacznie okroiła budżet Flasha. Zmusiło to producentów do zakończenia nagrań i odwieszenia jakże wspaniałego kombinezonu do szafy (uwierzcie – strój Flasha z lat 90 był świetny). Wspominane filmy – Flash II – zemsta Prestigiditatora oraz Flash III: Deadly Nightshade wydane zostały w latach 1991-1992, po zamknięciu produkcji telewizyjnej serii i nie cieszyły się zbyt pochlebnymi opiniami. Do porażki serialu przyczyniła się także trudna, czwartkowa ramówka oraz nietypowa godzina emisji – 20:30, która miała pomóc uniknąć starcia z Simpsonami oraz The Cosby Show. CBS za późno zarządziła przesunięcie Flasha na godzinę 21:00, a następnie na sobotę, gdyż oglądalność serialu zdążyła już spaść poniżej oczekiwań twórców. Nie pomogła również kampania reklamowa, szereg powiązanych z emisją telewizyjną eventów komiksowych, ani nawet wydanie dwóch gier.
Serial miał wiele plusów, które powinny Was skłonić do sięgnięcia po niego, mimo czasu jaki upłynął od emisji. Po raz pierwszy w historii, fani doczekali się wspaniałej, telewizyjnej ekranizacji przygód tej – jakże popularnej – postaci z DC Comics. Mocną stroną serii był klimat, muzyka (wydana w postaci krążka CD: The Flash Soundtrack) , bardzo wierna (wręcz żywcem wyjęta z komiksów) sylwetka Johna Wesleya Shippa, nienaganne jak na tamte czasy efekty specjalne, humor i fabuła.

Pilotażowy, dwugodzinny epizod wyjaśnia wszystkie nurtujące widza pytania, zręcznie przedstawiając genezę Flasha – największego herosa Central City. Po obejrzeniu 22 odcinków serialu, byłem zachwycony sposobem odwzorowania problemów moralnych głównego bohatera, a także jego naturalnym, wiarygodnym zachowaniem. Barry nie jest typowym, naiwnym i pełnym patosu herosem, który dostrzega tylko dobre strony człowieczeństwa. Nie jest wyidealizowanym Supermanem, z którym kojarzy się DC Comics. Allen potrafi zachowywać się irracjonalnie, ale jakże ludzko zarazem.

Oglądając po raz pierwszy, miałem wrażenie, że twórcy widzieli swoje dzieło przed jego emisją i naprawdę chcieli, by widz nie czuł się znużony tym, co dzieje się na ekranie jego telewizora. Zapomnijcie o nudnych dialogach i beznadziejnie bezsensownych działaniach superbohatera. Nigdy więcej nie będziesz się zastanawiać, dlaczego Barry nie użył swojej superszybkości i nie podał swojej kobiecie kolacji do łóżka, jednocześnie załatwiając notatki dla pani doktor. Flash to po prostu robi. Być może to kwestia różnicy kulturalnej wynikającej z upływu czasu, być może to moje prywatne odczucia, lecz porównując obecny sposób przedstawiania superbohaterów, mam wrażenie, iż są oni nie tylko obdarzeni nadzwyczajnymi umiejętnościami, ale także często karykaturalni i śmieszni w demonstrowaniu swych epickich dokonań. Jeżeli ten element Was wyjątkowo drażni, polecam serię z lat 90.

W serialu znajdziemy oczywiście wiele nawiązań do innych tworów wydawnictwa DC, lecz nie emanują one nachalną promocją, a jedynie pomagają w zrozumieniu głębszego sensu poszczególnych odcinków. Warto dodać, że główny bohater omawianej serii, niejednokrotnie przypomina swoim zachowaniem najwspanialszych detektywów z ówczesnych seriali kryminalnych. Ogromnym atutem jest także fakt, iż serial świetnie oddaje klimat panujący w Stanach Zjednoczonych końca minionego stulecia i mimo kilku wpadek, zachęca do dalszego oglądania.

Serial wydany został na DVD, wraz z kilkoma dodatkami, w poprawionej jakości, tak więc nie powinno być problemu z jego znalezieniem. Mało tego, rok temu WB umożliwiła jego bezpłatne oglądanie na łamach serwisu internetowego (oczywiście tylko dla mieszkańców USA) za darmo. Obecnie, 20 lat po emisji ostatniego odcinka serialu, mogę śmiało stwierdzić, że poczciwy Flash nie stracił swojego wigoru. Nadal jest ciekawy w odbiorze, nadal zaskakuje swoją fabułą i nadal zachęca do zapoznania się z kultowym uniwersum DC Comics.

Autor: Jakub Dubański

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RECENZJA] Batman: Imposter

W związku z wejściem do kin Batmana z Robertem Pattinsonem w roli Mrocznego Rycerza internet …

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *