PANTEON / CYKLICZNE / [RECENZJA] Incognito #7: Kolory Grozy część 2

[RECENZJA] Incognito #7: Kolory Grozy część 2

Walka z przestępczością to doprawdy ciężki kawałek chleba (zwłaszcza, kiedy jest się jak najbardziej śmiertelnym). Krzyżując plany typków spod czarnej gwiazdy, musisz mieć na uwadze, że w trosce o swoje podwórko, w końcu zaczną oni polowanie na szkodnika, który niszczy im trawnik. Swego czasu przekonał się o tym Dave Lizowski, a niedawno na własnej skórze odczuł to nasz rodak, niejaki Paweł K., który szerzej znany jest wszystkim pod pseudonimem, o ironio, Incognito. Wydarzenie to zaobserwować mogliśmy w omawianej już na łamach naszego portalu pierwszej części historii pt. Kolory grozy, która niedawno doczekała się swojego finału. Drodzy czytelnicy, przed Wami Incognito #7 Kolory Grozy – Część 2.

W najnowszym zeszycie zamaskowany Paweł K., wyposażony lepiej, niż kiedykolwiek, zmierza do „PIEKŁA”, gdzie przyjdzie mu stoczyć walkę ze swoim tajemniczym prześladowcą – przeciwnikiem będącym kimś znacznie więcej niż zwykłym rabusiem. Pełen wątpliwości bohater wie jedno – w tym starciu poleje się krew… Czyja? Oto jest pytanie; pytanie, na które odpowiedź w zaskakujący sposób serwują nam scenarzysta czyli Piotr Czarnecki w nierozłącznym duecie z Łukaszem Ciżmowskim, ilustratorem.


Podobnie jak w przypadku najnowszego Lisa, tak również i autorzy Incognito swój najnowszy zeszyt poświęcili ukazaniu pojedynku herosa z superzbirem. Nie wiem, czy jest to jedynie zbieg okoliczności, czy może zamierzony krok, niemniej wydanie podobnych historii w tym samym czasie doskonale pokazało nam różnice miedzy tymi dwoma bohaterami. I tak w przeciwieństwie do Lisa, walki Pawła.K polegają nie tyle na wymianie silnych ciosów, ale na podstępie i rozwiązaniach strategicznych. Twórcy pracując nad sceną walki doskonale zachowali pierwotny charakter Incognito – nienajsilniejszego herosa, który, poza niewidzialnością, zdawać się może jedynie na swój spryt. Świetnie zaplanowany scenariusz doskonale oddany jest w kadrach będących kolejnym dowodem na to, że ilustrator ciężko pracuje nad poprawą swojego stylu. Kreska jest znacznie lepsza niż w początkowych numerach, a kadr, któremu poświęcono całą stronę, świetnie sprawdziłby się jako plakat zdobiący ścianę. Sprawia to, że starcie wygląda jak rzeczywista uliczna solówa. Nasz bohater, z racji bycia w tym konflikcie stroną słabszą, nie stroi od zmyłek i wykorzystywania terenu na swoją korzyść. Zachowuje się naprawdę realnie, dzięki czemu odczuwamy rzeczywistość postaci; możliwość jej istnienia pośród nas, co osobiście bardzo sobie cenię w komiksach. Chciałbym przypomnieć, że jest to drugi numer Incognito wydany w pełnym kolorze i osobiście przyznaję, że dodane kolorowe kadry w żaden sposób nie zaszkodziły opowieści – wręcz przeciwnie, brudne barwy, gra kolorów oraz wyraźnie zaznaczona posoka podnoszą jakość odbioru całości.


Głodnym opowieści obrazkowych czytelnikom, autorzy zaserwowali po raz kolejny pewien dodatek. Jest nim historia Wyśniona, będąca opowieścią napisaną przez Agnieszkę Biskup, która została poświęcona postaci Alicji. Ta krótka fabuła stanowi jednak coś więcej niż miły dodatek – scenariusz tej opowieści mocno zaskakuje, co sprawia, że cały zeszyt to kawał naprawdę solidnej lektury. Jeśli zatem będziesz miał możliwość zapoznania się z tą historią, skorzystaj z niej. Skorzystaj, a zaprawdę powiadam Ci: będziesz usatysfakcjonowany.

AUTOR Łukasz Gądek

W czasach, gdym jeszcze dziecięciem był, kiedy światło dzienne ujrzała moja pierwsza kreskówka, jeden z moich kolegów nazwał mnie "polskim Stanem Lee". Dziś, po latach, pragnę naprawdę zasłużyć na ten przydomek.

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RECENZJA] X-MEN: Mordercza Geneza

Zróbcie coś dla mnie. Wyobraźcie sobie, że za każdą obietnicę rewolucji w uniwersum superbohaterskim dostajecie jedną …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *