PANTEON / RECENZJE / FELIETONY / [RECENZJA] Giant Days,Tom 6 – Nie Wariuj, Daisy

[RECENZJA] Giant Days,Tom 6 – Nie Wariuj, Daisy

W czasie, w którym niżej podpisany nie produkuje w żółwim tempie kolejnych stronic pracy licencjackiej, zwykł sięgać po komiksy, by ukoić skołatane akademickim researchem nerwy. Jednakże, zdarza się tak, że te najprzyjemniejsze w lekturze historie, dotykają problemów i zagadnień, które trapią go już w momencie odłożenia tomu na bok. Tak już od pięciu tomów sprawa wygląda z Giant Days, które raz za razem przypomina mi, że proza życia to czasami najciekawsza z proz.

Nie samymi egzaminami (i pracami zaliczeniowymi) człowiek żyje. Czasem trzeba po prostu skupić się na obowiązkach domowych, dopilnować by mieszkania nie okradł żaden nicpoń, a demony przeszłości nie sięgały po nas brudnymi łapskami. Niestety, te rzeczy nie przychodzą tak łatwo naszym ukochanym studentkom. Do życia najpogodniejszej z całego trio Daisy, niespodziewanie powraca Ingrid – dziewczyna z wymiany, z którą kilka lat temu nawiązała relację bliższą, niż z resztą koleżanek. Świat zaczyna wirować, hormony buzować, a niepokój u współlokatorek rosnąć.

Choć moja tożsamość seksualna nie jest wystawiana na ciągłe próby, jak w przypadku Daisy, jestem w stanie przypomnieć sobie jak ciężko jest wyciąć kogoś ze swojego życia. Cieszy mnie, że John Allison przy całym swoim humorystycznym bagażu, jest w stanie pokazać w Giant Days też nieco poważniejsze tematy. Choć wszystko zaserwowane jest nam w sposób niezwykle przystępny, to jednak problematyka podejmowanych przed scenarzystę historii, ukazana jest z należytą powagą.

Byśmy nie zrozumieli się źle; Allison nie obraca tomu całości o 180 stopni, serwując mrok i patos cięższe niż w Sin City, ale ukazuje pewne problemy, takimi jakie są. Ciężkimi i ważnymi, ale wciąż będącymi częścią codzienności. A problemów tych do pokonania będzie sporo. Szósty tom sięga bowiem, nawet po tak trudne kwestia jak rozpad rodziny, czy śmierć. Bez owijania w bawełnę. Jak przystało na rozumiejącego dobrze psychikę młodego człowieka autora, Allison doskonale pokazuje też, jakie mechanizmy obronne stosują bohaterki. I jakie my byśmy zastosowali. Bo czasem jeśli się odwrócę i zamknę oczy, problem zniknie; nie będzie mnie dotyczył. Ale z czasem gorzka refleksja i tak przyjdzie, a ze światem trzeba będzie albo się pogodzić, ale ciągle walczyć. A z nim jeszcze nikt dotychczas nie wygrał.

To wszystko bardzo dobrze obrazuje, jak na przestrzeni kilku tomów i kilku semestrów zmieniły się dziewczyny. Oczywiście pozostały wierne swoim charakterom, ale na pewne kwestie nauczyły się patrzeć nieco inaczej. Nabrały perspektywy, której z czasem nabiera także i czytelnik, obserwując wszystkie zawirowania w nich życiach. Bardzo łatwo w przypadku historii o kilku studentkach i ich codziennych zmaganiach (wywodzącej się z komiksu internetowego, których żywot toczy się różnie) popaść w monotonię. Mam ogromną nadzieję, że to subtelnie wtłaczane dojrzewanie, będzie kontynuowane w dalszych woluminach. Utrata tak sprawnie rozegranych wątków, będzie ogromnym strzałem w stopę dla serii. Ile to już razy, wszelaka głębia została zalana przez powódź miałkich „heheszków”, zabijających cały potencjał tkwiący w opowieści.

W moich utopijnych wizjach wyobrażam sobie ewolucję Giant Days w stronę czegoś na kształt Blankets Craiga Thompsona. Owszem, porównanie dość odważne, jednak biorąc pod uwagę kierunek, jaki gotów jest obierać Allison, mam wrażenie że z wiekiem bohaterki zrozumieją jeszcze więcej prawd rządzących życiem. Przyjdzie jeszcze niejedno rozczarowanie, a przed otaczającym je światem nie wystarczy się skryć pod śnieżną kołderką…

Giant Days jest swoistym fenomenem. Mija już tyle czasu, przeczytałem już tyle stronic i napisałem tyle recenzji, a seria nie straciła na jakości ani odrobinę. Bohaterki są wciąż idealnym przełożeniem studenckich przywar, problemy z jakimi się stykają dotyczą niemal wszystkich czytelników, a sukcesywne zmiany wydają się bardzo naturalne. Nawet sobie nie życzę tak dobrze, jak Johnowi Allisonowi i bohaterkom, które wykreował na łamach komiksu. Bo jeśli tak jakościowe komiksy mają systematycznie trafiać na półki polskich księgarni i domowych biblioteczek, nasycenie rynku przestanie być problemem. Dajcie mi więcej!

Giant Days tom 6 został wydany nakładem wydawnictwa Non Stop Comics.

AUTOR Chester

Ten koleś, który póki co niczego nie osiągnął, ale ma parę planów i lubi dzielić się swoją opinią.

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RECENZJA] Nasze potyczki ze złem

Po lekturze komiksu Pan Higgins wraca do domu dość szybko o nim zapomniałem i nie …

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *