Seria Chew nie jest mi obca. Na Pyrkonie miałam okazję być na panelu twórcy scenariusza. John Layman sprawił na mnie wrażenie osoby bardzo miłej i szanującej pracę innych. Jego opowieści słuchałam z uwagą. Sympatia, którą we mnie wzbudził spowodowała, że zakupiłam pierwszy tom serii Chew, które w Polsce wydaje Mucha Comics. Uwielbiam tę serię, więc proszę mi wybaczyć, jeśli będę stronnicza.
Głównym bohaterem jest Tony Chu, który jest cybopatą. Oznacza to, że jeśli zje, np. pomarańczę to wie na jakim drzewie wyrósł owoc, jakich używano pestycydów i kiedy go zerwano. Dlatego ze swojej diety wyeliminował mięso. W końcu kto by chciał mieć wizję ostatnich chwil świni pogryzając smażony bekon. Ogólnie Tony jada głównie buraki. Z niewyjaśnionych względów one jako jedyne nie wywołują u niego żadnych paranormalnych przeżyć. Tony pracuje w FDA. Jest to Agencja Żywności i Leków. Dawniej była to zwykła agencja rządowa, ale od czasu epidemii ptasiej grypy stała się najważniejszą agencją w Stanach. Właśnie, ptasia grypa. W komiksach Laymana spowodowała dużo szkód czego skutkiem jest całkowity zakaz spożywania drobiu. Agent Chu zajmuje się czarnym rynkiem handlu drobiem. Przecież to oczywiste, że jak coś jest zakazane to zawsze znajdą się ludzie, którzy nielegalny towar będą dostarczać.
Często trafia na dużo poważniejsze przestępstwa, np. morderstwa. Zawsze jest w to zamieszany drób. W taki czy inny sposób. Musi walczyć z różnymi zbirami posiadającymi supermoce. Chociaż Tony na pierwszy rzut oka może wyglądać na, cóż, wymoczka, to wcale taki nie jest. FDA przeprowadza akcje na takim samym poziomie jak FBI albo i bardziej spektakularne i Chu się świetnie w nich sprawdza. Jednak, według mnie, jego najmocniejszą stroną jest tropienie morderców. Nie będę się zagłębiać w drastyczne szczegóły „dlaczego?”. Jest trup, a Tony jest cybopatą – połączcie kropki sami 😉
Ogólnie jest dużo akcji i z, prawie, każdym tomem wprowadzane są nowe postacie albo wątki. Zaczynam mieć wrażenie, że jedynie Tony stoi po właściwej stronie barykady. Super moce w tym świecie są związane tylko z jedzeniem. Layman wymyślił ich dużo i bywają bardzo dziwaczne. Żart bywa tu bardzo abstrakcyjny. Niektóre ilustracje powodują takie „WTF, na co ja patrzę?”, ale zaraz później pojawia się uśmiech na twarzy.
Koniec wprowadzenia. Przejdźmy do tematu właściwego. Tom ósmy, czyli Przepisy rodzinne. Z naciskiem na „rodzinne”, ponieważ w tej historii to ważne dla Tony’ego kobiety odgrywają główną rolę: młodsza siostra Sage, bliźniaczka Antonelle (aka Toni), córka Oliwka i narzeczona Amelia. Oczywiście wszystkie mają dodatkowe zdolności związane z jedzeniem.
Na pierwszych kadrach widzimy Tony’ego w szpitalu. Jest w śpiączce. Czuwa nad nim Toni. Po czym następuje retrospekcja z życia Antonelle. Pojawia się Sage i po chwili przenosimy się do retrospekcji w retrospekcji. Trochę ich dużo w całym tomie. W pewnym momencie nawet się lekko pogubiłam. Młodsza siostra nie ma zbyt dużego wpływu na całą fabułę. Pojawia się chyba tylko po to, aby pokazać, że rodzinna Toni wkrótce zostawi swoich bliskich. W dalszej części fabuły Tony budzi się ze śpiączki i dowiaduje się, że jego siostra bliźniaczka nie żyje. Nie może sobie z tym poradzić, ale na szczęście nie jest sam. Córka i narzeczona są przy nim. Jest też Toni, która pojawia się jako duch. Pojawia się kiedy jej brat bliźniak pogryza jej odciętego palucha (przypominam – cybopata).
Wspominałam już o abstrakcyjnym humorze. Jest go tu mnóstwo zarówno w tekście jak i ilustracjach. W komiksie pojawia się też coś, co sprawia mi wielką radość. Nazwałabym to mistrzem drugiego planu a znaleźć go można w formie napisów na ścianach, ulotkach, opakowaniach, itp. Chociażby takie ogłoszenie: „Zatrudnimy włoskiego hydraulika. Musi potrafić walczyć z żółwiami”. Są również psychodeliczne żabokury, klub lukrecjowych fetyszystów, tajny agent kogut Poyo. A to tylko przykłady z tomu ósmego Chew. Mamy też wiele nawiązań do popkultury, np. czterej seryjni mordercy Pułkownicy Kurczakowi z Południa. Podejrzanie przypominają oni połączenie pułkownika z KFC (ten dziadek z logo) z laleczką Chucky, Freddym Krugerem, Michaelem Myersem i Jasonem Voorheesem.
Drapieżnik – zool. zoologia zwierzę żywiące się mięsem swoich ofiar
Tyle w kwestii fabuły. Jeśli mówimy o komiksach nie możemy ominąć kwestii rysunków. One mi na samym początku bardzo przeszkadzały. Rob Guillory ma swój styl, który nie nazwałabym ładnym. Postacie są kanciaste i niezbyt urodziwe, a kolory mdłe. Jest to jednak coś do czego można się przyzwyczaić i z każdym kolejnym tomem Chew coraz bardziej się przekonuję do tych ilustracji. Czasami widzę w nich nawet coś ładnego 😉