Niedawno proponowaliśmy Wam lekturę naszych przemyśleń dotyczących serii komiksów o nietypowym, polskim superherosie – Blerze. Dziś miło jest nam oświadczyć, że przed premierą najnowszego, piątego tomu przygód bohatera, mieliśmy okazję zapoznać się z jego treścią. Tu wystosować musimy serdeczne podziękowania dla autora komiksu, Rafała Szłapy, którego dobra wola ów precedens spowodowała. Panie Rafale, dzięki serdeczne.
Bler: Człowiek ze Światła, tytuł brzmi intrygująco, czy chodzi o nową zdolność w bogatym arsenale meta-zdolności bohatera, czy kolejny element piramidy zależności tak zapamiętale projektowanych przez ojca serii? Odpowiedź na to pytanie mocno nas zaskoczyła, okazuje się bowiem, że autor sięgnął po chwyt z arsenału klasycznych opowieści superbohaterskich, ale zacznijmy od początku.
Rafał Szłapa zabiera nas w podróż przez postapokaliptyczny Kraków, pokryty białym puchem i przytłaczającą dawką promieniowania. Perspektywa zatrudnienia w strukturach rządowej propagandy, nie stanowi szczytu marzeń Blera. Porzuca on wymuszone przez partyjniaków obowiązki i ucieka. A świat wokół niego zmienia się nadal, ruiny miasta zasiedliły tropiące ludzi, przypominające psy automaty, luminescencyjne owady oraz tajemnicze jednostki wojskowe. Heros potrzebuje celu, więc i Krakowski Superman instynktownie szuka usprawiedliwienia dla swego istnienia. Podejmuje się z góry skazanej na porażkę misji odnalezienia córeczki współtowarzyszki podróży – Igi. Wędrówka ta jest wielowymiarowa, gdyż główny bohater nadal podświadomie szuka swej tożsamości. Paradoksalnie, szlachetny cel zasilać ma jego potrzebę przydatności. Mimo to wymiar człowieka powinno oceniać się po jego czynach, intencje są sprawą drugoplanową. Czy mamy prawo uważać szarpiącego się ze swym odbiciem Blera za postać pozytywną? Tak, mamy. Bler nie opuszcza miasta i mieszkańców, nie używa też żadnych zabezpieczeń w napromieniowanej strefie. Promieniowanie stopniowo odbiera mu moc (energia idzie w siłę leczenia?).
To mówi nam o nim wiele.
Wracając do postawionego na początku pytania i dość silnie akcentowanej w Człowieku ze światła intencji zbliżenia Krakowianina do klasycznego motywu z komiksów amerykańskich. Otóż, Rafał Szłapa zaprojektował dla Blera super-przeciwnika. Jeśli od pierwszego tomu oczekiwaliście podobnej konfrontacji, „umownego dobra” z „bezwzględnym złem”, stało się.
Jeśli mieliście do czynienia z wcześniejszymi częściami cyklu, wiecie jakiego typu narracji się spodziewać. Sytuacja zmienia się często i nie zawsze jest dla czytelnika klarowna. Stanowi to urok serii, tylko autor wie, gdzie zaprowadzą nas strony komiksu. Niestety czytając 5-ty tom można mieć wrażenie, że kilku kadrów łączących bardziej dynamiczne ze scen po prostu brakuje.
Bezwzględnie najlepszą stroną komiksu są ilustracje. Człowiek ze światła powstał w technice malarskiej, która nie ukrywam znacznie podniosła estetyczne doznania w poprzednim tomie. Mimika postaci, elastyczność sylwetek i atmosfera scenografii dopracowane zostały wspaniale. Zwrot „uczta dla oczu” nie jest tu ani trochę przesadny. Ci, którzy wsparli projekt na portalu wspieram.to liczyć mogą na dodatkowy Przewodnik po Krakowie z Blerem, który z pewnością wzbudzi podobne odczucia.
Mamy więc postapokaliptyczny komiks drogi. Brudny, brutalny, bezwzględny… jednak w odróżnieniu od poprzednich części niemający tak wiele wspólnego z horrorem. Atmosfera podróży jest dość przytłaczająca, ale Rafał Szłapa umiejętnie rozładowuje napięcie umieszczonymi w odpowiednich miejscach delikatnymi mrugnięciami w stronę czytelnika. W treści pojawiają się także nawiązania do innych, polskich superbohaterskich tytułów.
Autorzy: LoboPrime, RWilczur