PANTEON / RECENZJE / FELIETONY / FILMY / [FELIETON] Komiksowe podsumowanie roku 2017

[FELIETON] Komiksowe podsumowanie roku 2017

Żegnaj 2017. Witaj 2018. Przynieś nam więcej dobrych komiksów… i nie tylko.

Dość odważnie, bo w pojedynkę, zabieram się do posumowania tego roku. W zalewie komiksów, które pojawiły się w naszym kraju w ostatnich 12 miesiącach nie sposób przeczytać wszystkiego. Pozwoliłem sobie więc wspomóc się opiniami innych. W artykule znajdziecie również odnośniki do recenzji wybranych pozycji.

Miłej lektury.


Obce chwalicie, swego nie znacie – KOMIKS POLSKI W ROKU 2017


W tym roku o polskim komiksie było głośno już w styczniu. Egmont pokusił się o wydanie pierwszego tomu Bradla, który zaskarbił sobie sympatię osób z historią stojących na bakier i po polskie komiksy sięgających niechętnie. Natomiast Wydawnictwo Komiksowe wraz z Kulturą Gniewu wydali Totalnie nie nostalgię. Memuar. Dzięki dobrej kampanii marketingowej, tytuł ten zdobył czytelników poza kręgiem „komiksiarzy”. I nie dziwota. Po moją recenzję odsyłam tutaj. Naprawdę gorąco zrobiło się jednak dopiero na wiosnę. W tym okresie dostaliśmy kilka bardzo dobrze przyjętych książek. By wymienić te najważniejsze: Bellmer, Marka Turka, Jak schudnąć 30kg napisany przez Tomka Pstrągowskiego i zilustrowany przez Maćka Pałkę czy Tylko spokojnie od duetu Anna Ostrowska-Warzecha/Henryk Glaza. A to tylko część polskich komiksów, z których chyba najwięcej ukazało się w maju. Oczywiście masę premier zawdzięczamy festiwalowi Komiksowa Warszawa, do którego wydawcy dostosowali swój kalendarz wydawniczy.

Następny spory rzut premier towarzyszył kolejnej dużej imprezie, Międzynarodowemu Festiwalowi Komiksu i Gier w Łodzi.  To wtedy zadebiutowały takie tytuły jak Kwaśne Jabłko, komiks namalowany przez Joannę Karpowicz do scenariusza Jerzego Szyłaka, minimalistyczny w formie Tam, gdzie rosły Mirabelki od Jana Mazura, oraz kolejny tom przygód Blera zatytułowany Psie Imperium (recenzja Panteonu tutaj).

Przed końcem roku dostaliśmy jeszcze zakończenie trylogii Na szybko spisane, oczywiście spod pióra i ołówka Michała Śledzińskiego, kolejny komiks od Joanny Karpowicz, tym razem do tekstu Magdaleny Lankosz, czyli Anastazję, a prawdziwym hitem okazała się minimalistyczna satyra stworzona przez Jacka Świdzińskiego, mowa tu o Powstanie – film narodowy. Oczywiście to tylko część polskich komiksów, które ukazały się przez ostatnie 12 miesięcy, ale niewątpliwe o tych wspomnianych powyżej mówiło się najwięcej i wszystkie są godne polecenia. Celowo pominąłem tutaj komiksy dla młodszych czytelników, ponieważ osobiście nie przeczytałem ani jednego takiego tytułu. Wydaje mi się również, że choć czasami bywają to albumy bardzo dojrzałe (vide twórczość KRLa), to ciężko jest je porównywać z komiksami dla dorosłego, czy po prostu starszego odbiorcy.

A jaki komiks okazał się najlepszy w minionym roku? Jako, że wciąż zostało mi do przeczytania kilka głośnych, polskich tytułów, głos oddam członkom i członkiniom grup dyskusyjnych Komiksy bez granic oraz Kult Kultury Komiksu. Na tych grupach przeprowadziłem stosowną ankietę. Pierwsze piątki wyglądają następująco.

Komiksy bez granic:

1. Totalnie nie nostalgia

2. Powstanie – film narodowy

3. Na szybko spisane 1980-2010

4. Tylko spokojnie

5. Bellmer

Kult Kultury Komiksu:

1. Powstanie – film narodowy

2. Bradl

3. Totalnie nie nostalgia

4. Jak schudnąć 30kg?

5. Tylko spokojnie


Ruchome obrazki. FILMY NA PODSTAWIE KOMIKSÓW W 2017.


Bądźmy szczerzy, termin „film komiksowy” trafił już na dobre do świadomości odbiorców. Co prawda można się kłócić czy w ogóle taki termin jest poprawny, a jeśli tak, to jakie niesie ze sobą znaczenie. Ale na pewno nie sposób odmówić filmom na podstawie komiksów tego, że zajęły spore poletko w popkulturze. Tym razem bez posługiwania się głosami innych, ponieważ udało mi się obejrzeć zdecydowaną większość filmów opartych na komiksach, które wyszły w roku 2017.

Zdecydowanie najlepszym tegorocznym filmem w swojej kategorii był dla mnie Logan. Szczególnie ujęła mnie pierwsza połowa – mroczny, dojrzały, nihilistyczny. Fantastyczna kreacja Hugh Jackmana, bardzo dobre role Dafne Keen i Patricka Stewarta, do tego świetne zdjęcia i oprawa dźwiękowa. Godne pożegnanie dla mutanta, którego (prawie) wszyscy pokochali, a jak bardzo różne od tego co widzieliśmy przez ostatnie 17 (!) lat na ekranach. Nasza recenzja – tutaj.

Na podium swoje miejsce znajdują Spider-Man: Homecoming oraz Wonder Woman. Pierwszy z tych filmów ujął mnie swoją lekkością, dobrze skonstruowanym scenariuszem, pasującym do całości humorem i angażującą akcją. Dodatkowy plus za coś, co w filmach Marvela jest rzadkością, czyli przekonującego złoczyńcę.  Natomiast film o przygodach najpopularniejszej Amazonki na świecie pozwolę sobie podsumować kilkoma cytatami z mojej recenzji (link do całości tutaj). Najjaśniejszym punktem była sama tytułowa postać: „(…) filmowa Diana to bohaterka totalna. Postać jednocześnie archetypicznie superbohaterska i zarazem odstająca od obrazu typowych peleryniarzy i peleryniarek.

Amazonka staje się symbolem nadziei i miłości (…), ale jest też bardzo ludzka, stąpająca twardo po ziemi i bliska cierpieniu maluczkich”. Największą wadą jest dla mnie zakończenie: „Utrzymany w podnoszącym na duchu nastroju, nasycony heroizmem i nadzieją film nagle wali po głowie obuchem absurdu, serwując anty-klimatyczny, idący ewidentnie na skróty finał.”

Poza tą trójką dostaliśmy kilka innych, naprawdę udanych produkcji. LEGO BATMAN: FILM to świetna, pełna humoru rozrywka dla całej rodziny. Thor: Ragnarok to znakomite przełamanie konwencji, komedia akcji z kilkoma świetnymi scenami i tylko odrobinę durnowatym scenariuszem. Atomic Blonde to perfekcyjne kino akcji, które za sprawą swojego tempa, choreografii i klimatu kładzie na łopatki ogromną większość filmów tego gatunku. Całkiem nieźle wypadli też Strażnicy Galaktyki vol. 2 i choć przygodom kosmicznych bohaterów zabrakło trochę świeżości, film oferuje solidną dawkę rozrywki.

Niestety nie wszystkie filmy czerpiące z komiksów miały lekko. W świecie animacji dość przeciętnie wypadły Justice League Dark oraz Batman and Harley Quinn. Netflix spróbował sił w adaptacji mangi Death Note i niestety spaprał sprawę radykalną zmianą formuły znaną z oryginału (z pojedynku geniuszy na… bieganie po mieście). Jeśli przy mangach jesteśmy, filmowy Ghost in the Shell niestety nie potrafił opowiedzieć o transhumanizmie tak jak pierwowzór (przeczytajcie nasza recenzję). Zachwytów nie wywołał też Valerian i Miasto Tysiąca Planet, a pewnym rozczarowaniem okazał się z grubsza przyjemny, ale zmagający się z wieloma wadami Justice League. Na koniec zostawiłem film, którego pierwsza część bardzo, bardzo mi się podobała, czyli Kingsman: Złoty Krąg. Tym razem jednak reżyser Matthew Vaughn pojechał po bandzie za mocno, więc zamiast satysfakcji odczułem nieznośny przesyt.


 Za siedmioma górami… KOMIKS ZAGRANICZNY W 2017.


Ubiegły rok, jeśli chodzi o ilość wydanych w Polsce komiksów, był naprawdę oszałamiający. Fani komiksu amerykańskiego mogli płakać ze szczęścia lub ewentualnie ze względu na stan swoich portfeli po zakupach. Egmont zaczął od jesieni wydawać Odrodzenie, czyli obecnie główną linię wydawniczą DC Comics. W jej ramach ukazują się przygody takich znanych peleryniarzy jak Superman, Batman, czy Wonder Woman, ale też wcześniej niezbyt obecnych w naszym kraju Greena Arrowa, Aquamana i Zielonych Latarni. Niestety ilość nie przełożyła się na jakość, co nie znaczy, że pośród proponowanych tytułów nie można odnaleźć dobrej lektury.

Na pewno na uwagę zasługują serie takie jak Superman, Wonder Woman, czy Aquaman. Oczywiście nie samym Egmontem człowiek żyje, jeśli idzie o bohaterów z DC. Wielka Kolekcja Komiksów DC również sobie odważnie poczyna i w jej ramach ukazują się (oprócz dubli i niekiedy ramotek) naprawdę bardzo dobre tytuły. Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Gwoźdź, Batman: Zagłada Gotham, Superman: Ostatni syn Kryptona to tylko część propozycji, z którymi warto się zapoznać.

Nie gorzej ma się sytuacja z komiksami Marvela. Obok serii Marvel NOW (np. świetne serie Miss Marvel i Hawkeye), Egmont wydaje również klasyczne komiksy z Domu Pomysłów (Daredevil: NieustraszonyPunisher MAX), a na rynku wciąż żyje Wielka Kolekcja Komiksów Marvela, której towarzyszy seria Superbohaterowie Marvela. Natomiast wydawnictwo Mucha Comics dba o to, żeby wcześniejsze wydawnictwa nie miały monopolu i również wydaje warte każdego grosza Jessicę Jones oraz Immortal Irona Fist, a także wspaniałą kontynuację (tak jakby) Miraclemana pod tytułem Miracleman: Złota Era.

Skoro jesteśmy przy superbohaterach, nie sposób nie wspomnieć o tym, że na rynku w ubiegłym roku ukazał się rewelacyjnie przyjęty Czarny Młot. Seria ta świetnie bawi się konwencją, oferując jednocześnie dojrzałą, wciągającą historię. Do tego w jednym tomie dostaliśmy rewelacyjną serię policyjno-superbohaterską – Top 10. Trochę dalej od peleryn i masek stoi natomiast oferta nowego wydawnictwa na polskim rynku, mianowicie Non Stop Comics. Choć istnieją dopiero kilka miesięcy, mają w swoim portfolio komiksy, które absolutnie każdy czytelnik powinien chociaż rozważyć. Czy to mroczny, pięknie zilustrowany kryminał noir The Black Monday Murders, bezbłędnie napisane Zabij albo zgiń, czy fantastyczny (w obu znaczeniach) Head Lopper.

Ciekawie zrobiło się też na rynku za sprawą nowych tomów Sędziego Dredda od Studia Lain (Ameryka) oraz od wydawnictwa Ongrys (Kompletne Akta 14). Jednak nie tylko segment czysto rozrywkowy święcił triumfy w ubiegłym roku. W pozycji nieco mniej mainstreamowych warto zwrócić uwagę na przepiękne Klatki, przyjemnie psychodeliczny Miesiąc miodowy na safari, czy intrygującą mangę OPUS. Nie mogę też nie wspomnieć o premierze serii Gnat, która – choć adresowana do młodszego czytelnika – ujęła wielu starszych odbiorców.

Po raz kolejny pozwolę sobie przytoczyć wyniki ankiety, którą przeprowadziłem na dwóch największych, polskich grupach komiksowych. Tym razem spytałem o najlepszy zagraniczny komiks wydany w Polsce w roku 2017.  Oto podia, oraz dwa kolejne miejsca. Wyniki mówią same za siebie – dojrzałe, poważne, ale wciąż rozrywkowe historie to zdecydowanie to, co czytelnicy cenią sobie najbardziej.

Komiksy bez granic:

1. Daredevil: Nieustraszony (tom 1)

2. Czarny Młot

3. Punisher MAX

4. Hawkeye: Moje życie to walka

5. Paper Girls tom 1 

Kult Kultury Komiksu:

1. Daredevil: Nieustraszony (tom 1)

2. Czarny Młot

3. Punisher MAX

4. Zabij albo zgiń

5. Top 10


Czasem słońce, czasem deszcz. ZASKOCZENIA I ROZCZAROWANIA ROKU 2017.


Zacznę może od rozczarowań.

Pierwszym i chyba największym był, a raczej ciągle jest Warsaw Comic Con. Część z czytelników być może sobie zdaje sprawę, że osobiście koordynowałem Strefę Komiksów na pierwszej edycji tej imprezy, a ekipa Panteonu włożyła sporo wysiłku, żeby ta Strefa żyła i bawiła uczestników. I to nie jest tak, że jestem rozczarowany samą imprezą, bo zupełnie szczerze – nie miałem czasu nawet z niej skorzystać, nie mogę więc jej w pełni ocenić. Rozczarowany jestem… Strefą Komiksu. Ale to też nie tak jak myślicie. Chodzi mi to, że Warsaw Comic Con nie był, nie jest i pewnie już nie będzie imprezą dla fanów komiksów.

Organizatorzy wybrali dość jasną ścieżkę rozwoju tego wydarzenia, która nie zakłada komiksu jako ważnej jego części. Czy to źle? Nie, bo mamy w Polsce sporo naprawdę świetnych festiwali dla wielbicieli powieści obrazkowych. Jednak to co mnie naprawdę smuci to fakt, że demografia, która jest celem organizatorów WCC nie jest zainteresowana komiksem. Myślę, że przy odpowiednim podejściu można byłoby promować medium wśród osób, które przyjechały tylko po to, żeby zobaczyć ulubionych aktorów i aktorki. Niestety bardzo wątpię czy ktoś na to się pokusi. To oczywiście temat na dłuższe dywagacje, bo ta sytuacja nie jest czarno-biała, ale to nie miejsce i czas na takie przemyślenia. Jeszcze nie.

Drugim rozczarowaniem jest to, co wyprawia się na rynku komiksowym w USA. Odgrzebywanie trupów, kolejne chore (!) eventy, niewiele zmieniające roszady w największych wydawnictwach. Przykłady: po świetnym runie Grega Rucki pisanie Wonder Woman przejął James Robinson – wychodzi z tego zlepek durnych kadrów, które przyprawiają mnie o mdłości. Doomsday Clock, który w 2017 dopiero ruszył, ale już wiadomo, że nawet jeśli będzie dobry, to skrócił życie Alana Moore’a o kilka lat. Festiwal głupoty zatytułowany Metal, czyli Batman w najgorszym stanie od lat. Jakby tego było mało Marvel zmaga się z poprawnością polityczną, zamiast skupić się na tym, żeby uporządkować chaos jakim jest ich główne uniwersum (co stają się robić, ale…).

Trzecie rozczarowanie to debiutujące w zeszłym roku wydawnictwa – Ultimate Comics oraz Fantasmagorie. Jeśli chodzi o pierwsze, żenująca akcja z konkursem (!), w którym czytelnicy mieli poprawiać błędy (!!) w wydanym już komiksie (!!!). Natomiast drudzy… cóż. Tutaj sprawa jest skomplikowana. Bo uważam, że ich oferta jest naprawdę całkiem niezła. Jakość wydania również jest dość wysoka. Tym bardziej boli czarny PR jaki Fantasmagorie zrobiły same sobie podczas zamieszania z  Wojowniczymi Żółwiami Ninja. Wystarczyło przeprosić, wyjaśnić wszystko w dwóch zdaniach… zamiast tego dostaliśmy festiwal wzajemnych oskarżeń, brak komunikacji i kilka kiepskich decyzji. Szkoda. Obu wydawnictwom życzę, żeby szybko się podniosły i dały nam wiele dobrego w roku 2018.

Pozytywne zaskoczenia.

Na pewno mile zaskoczyło mnie wydawnictwo Non Stop Comics. Mają dobrą ofertę, niemal każdy ich komiks to strzał w dziesiątkę. Nic dodać, nic ująć.

Komiks polski w 2017 to kolejne miłe zaskoczenie. W ubiegłym roku dostaliśmy sporo dobrego, a oznaką tego, że coś się dzieje, są ożywione dyskusje na festiwalach i w Internecie. Na tapecie są tematy takie jak legendarne już „plecy konia”, coraz więcej mówi się o należnym miejscu kobiet w komiksie (jako autorek, ale też postaci), komiks erotyczny zaczyna się cywilizować, a obok weteranów pojawia się coraz więcej debiutantów. Świetnie mają się ziny a self-publishing wydaje się coraz łatwiejszą opcją dla artystów i artystek.


I to by było na tyle. Jest rzecz jasna wiele tematów, których nie poruszyłem – ani swoim głosem, ani wspomagając się głosami innych. Mangi, seriale, komiksy dla dzieci… Mam jednak nadzieję, że to podsumowanie pozwoli Wam nadrobić braki na półce.

Korzystając jeszcze z okazji życzę Wam wszystkim dużo dobrych komiksów w roku 2018, grubych portfeli i przede wszystkim czasu, żeby to wszystko ogarnąć!

AUTOR Paweł Kicman

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RECENZJA] Batman: Ego i inne opowieści

Darwyn Cooke był artystą, który pomimo dość niewielkiej liczby komiksów w dorobku, zasłużył na miano …

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *