PANTEON / RECENZJE / FELIETONY / FILMY / [RECENZJA] Transformers: Ostatni Rycerz

[RECENZJA] Transformers: Ostatni Rycerz

Powiedzieć, że wierzę w istnienie życia poza naszą planetą to zdecydowanie za mało. Jestem przekonany, że pośród gwiazd egzystuje mnóstwo przedstawicieli pozaziemskich ras. Mając na uwadze relacje świadków domniemanych spotkań z przybyszami z kosmosu oraz twórców kina fantastyczno-naukowego, bardzo często istoty te przedstawiane są jako humanoidalne stworzenia, zbliżone swym wyglądem do człowieka.

Takie założenie można uargumentować tym, że postawa humanoidalna jest najdoskonalszą formą w jakiej jednostka może funkcjonować i po prostu rozwinięte rasy, zdolne do podróży międzygwiezdnych, poruszają się właśnie w sposób, w jaki my poruszamy się na co dzień. Takie założenie więc wydaje się być logiczne i łatwe do przyjęcia. Dużo gorzej natomiast przyjąć mi teorię, że rasą kosmitów mogą być zdolne do transformowania się w pojazdy, roboty. Takich kosmitów przedstawia nam właśnie kinowy obraz, pt. Transformers: Ostatni Rycerz.

Transformers The Last Knight

Ostatni Rycerz to najnowszy film z kinowej serii o Transformers

Ten, piąty już film, stanowi część cyklu aktorskich opowieści o robotach z niebios w reżyserii Michaela Baya – serii, która nie może się szczycić zaufaniem u publiczności oraz krytyków. Każda kolejna część cyklu, już w momencie ogłoszenia rozpoczęcia doń zdjęć, wzbudza negatywne opinie wśród potencjalnych odbiorców, przewidujących ogromny zawód jaki reżyser po raz kolejny sprawi fanom serii zabawek firmy Hasbro.
Tak też było w przypadku Ostatniego Rycerza, który od początku miał łatkę słabego filmu, na długo przed wypuszczeniem w obieg pierwszego trailera. Czy produkcja opowiadająca historię o tym, jak po opuszczeniu przez Optimusa Prime’a Ziemi, ludzkość wypowiada wojnę każdemu przybyszowi z Cybertrona, traktując go jako potencjalnego terrorystę rzeczywiście jest filmem marnym? Odpowiedź brzmi: ależ skąd!

Jak już wspomniałem, fabuła filmu rozpoczyna się w momencie kiedy słynny dowódca Autobotów wyrusza w przestrzeń kosmiczną. Nie kończy się to jednak dla niego zbyt dobrze. Nie skończy się to dobrze także dla mieszkańców Ziemi, którzy obecnie prowadzą krucjatę przeciwko wielkim robotom. Dziwne jest to, że ukrywa się dosłownie każdy Transformers, po tym jak Autoboty i Dinoboty w poprzedniej części ocaliły ludzkość przed ich własnym, jakby nie patrzeć, wynalazkiem (patrz. część czwarta – Transformers: Wiek zagłady), ale w porządku. Boimy się robotów, więc je niszczymy, ok.

Zatem autoboty, wraz z zaprzyjaźnionym Cadem Yeagerem, poza ukrywaniem własnej egzystencji, zajmują się ratowaniem innych, niewinnych Transformersów. W trakcie jednej z takich akcji, nasi bohaterowie zetknięci zostają z osieroconą, nieletnią miłośniczką mieszkańców Cybertronu (a także specem od ich mechaniki) oraz z tajemniczą monetą, którą Yeager otrzymuje od konającego bota. Moneta ta stanowi istotny element wszechpotężnej broni, którą ludzkość otrzymała przed setki laty od legendarnych Siedmiu Rycerzy. Ziemia już wkrótce stanie się, po raz kolejny, celem ataków ogromnych sił z kosmosu. Ludzkość, w obronie swojej planety, ponownie będzie musiała połączyć siły z Transformersami.

Transformers The Last Knight

Ludzkość w obronie swojej planety ponownie będzie musiała połączyć siły z Transformers. Chcąc nie chcąc.

Choć udało mi się spisać główny nurt fabularny, to uwierzcie mi, pominąłem w nim sporo naprawdę ważnych elementów – elementów naprawdę zaskakujących i wciągających. Historia, pomimo pojawiającego się momentami chaosu, potrafi wciągnąć i zaangażować widza, dzięki czemu, pomimo długiego czasu trwania filmu, niemal przez cały czas utrzymuje jego uwagę. Oczywiście są pewne momenty, które trochę przynudzają, bądź wzbudzają w nas pytania pokroju „Co się właśnie stało?”. Jest ich jednak stosunkowo niewiele i nie psują oni odbioru całokształtu fabuły, która przedstawiona została w sposób cudowny.

Tak, Ostatni Rycerz, choć może nie jest dziełem fabularnie wybitnym, jest tworem naprawdę pięknym, a jego piękno stanowią czynniki wizualne. Fantastyczne ujęcia połączone z rewelacyjnymi kolorami oraz wysokobudżetowymi efektami specjalnymi robią niesamowite wrażenie. W trakcie seansu wielokrotnie wzdychałem doświadczając tych cudownych bodźców wizualnych. Jest to bezapelacyjnie jeden z najśliczniejszych filmów jakie kiedykolwiek widziałem.

Roboty, kosmiczne statki i inne pojazdy, a także eksplozje sprawiają wrażenie rzeczywistych, nie tylko z uwagi na ich wykonanie, ale także na ich projekty (no, może poza pewną antagonistką, ale to jedyny wyjątek). Cudowne w tym wszystkim jest to, że film pozwala nam ujrzeć wiele różnorodnych krajobrazów. Dostajemy ujęcia na ziemi (w wielu rożnych lokacjach), pod ziemią, na wodzie, pod powierzchnią wody, w powietrzu pośród chmur, w kosmosie, a wszystko zaprezentowane cudowną pracą kamery. Dzięki temu śledzenie historii stanowiło ogromną przyjemność, w czym pomagało także udźwiękowienie.

Transformers The Last Knight

Nie mam tu jednak na myśli tylko świetnej muzyki, ale również wszelkiej maści dźwięki otoczenia oraz odgłosy pracy silników (w końcu naszymi bohaterami są jakby nie patrzeć samochody), a także, a wręcz przede wszystkim, głosy bohaterów. Jako miłośnik polskiego dubbingu, miałem tę przyjemność, że obejrzałem film w polskiej wersji językowej, która wykonana została naprawdę solidnie.

Warto wspomnieć już na starcie, że wśród obsady znaleźliśmy naprawdę niewielu tzw. osłuchańców (tj. aktorów, którzy nagminnie pojawiają się w polskich produkcjach dubbingowych), którzy, jeśli już się pojawiają, wykonują kawał porządnej roboty, nie psując w żaden sposób odbioru filmu. Jacek Kopczyński fizycznie przypomina Marka Wahlberga, więc jesteśmy w stanie przyjąć jego głos; Sławomir Pacek od poprzedniej części poprawił się do tego stopnia, że nie słyszymy aktora odgrywającego rolę Optiumusa – słyszmy faktycznie Optimusa Prime’a. Na duże brawa zasłużył także Pan Zbigniew Konopka, którego głos świetnie wpasował się w komediowy charakter odgrywanej przez niego postaci (która dla mnie jest jedną z najlepszych kreacji tego aktora).

Transformers The Last Knight

Resztę obsady także należy pochwalić. Przez cały seans mogłem pozbyć się myśli, że oglądam film z dubbingiem. Komediowy, właśnie. Ten wyraz jest tutaj słowem-kluczem. Być może to za sprawą sukcesu Strażników Galaktyki, czy Deadpoola, twórcy Ostatniego Rycerza, postanowili nadać swojej produkcji właśnie humorystyczny charakter. I zrobili to dobrze. Film bawił mnie niemal cały czas, oczywiście poza poważniejszymi momentami.

Ba, tym razem nawet żarty o podłożu seksualnym (które Michael Bay ubóstwia) były zgrabne i zabawne. Oczywiście, nie można powiedzieć, że film ten jest filmem doskonałym. I nie mam na myśli tego, że nie niesie on głębszych przesłań, nie skłania do zagłębiania się w rozważenie egzystencji naszego gatunku. Twórcy specjalnie się nawet na to nie silą. Oczywiście, nadają historii jakiejś głębi, ale zdają sobie sprawę, że to kino przede wszystkim rozrywkowe. Problem tkwi w tym, że, podobnie jak w poprzednich odsłonach serii, autorzy gubią gdzieś ducha marki, dosyć mocno odbiegając od jej mitologii.

Transformers The Last Knight

Fani jedynie aktorskiej wersji tego nie odczują, ale Ci, którzy zagłębiają się w kreskówkowo-komikoswo-growe uniwersum Transformers mogą poczuć się dotknięci faktem, że pewne istotne fakty zostały całkowicie zmienione, zupełnie niepotrzebnie. Szkoda, naprawdę szkoda. Mimo to, film Transfomers: Ostatni Rycerz, to film naprawdę udany i jeśli tylko nie należysz do tej grupy osób, która w każdym filmie chce widzieć piąte dno, powinieneś się na nim dobrze bawić. Ja bawiłem się świetnie.

AUTOR Łukasz Gądek

W czasach, gdym jeszcze dziecięciem był, kiedy światło dzienne ujrzała moja pierwsza kreskówka, jeden z moich kolegów nazwał mnie "polskim Stanem Lee". Dziś, po latach, pragnę naprawdę zasłużyć na ten przydomek.

PRZECZYTAJ TAKŻE

[NEWS] „Transformers: Ostatni Rycerz” – trailer z polskim dubbingiem

Parę dni temu do sieci trafił nowy zwiastun przygód Autobotów i Deceptikonów. Co ciekawe, będzie …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *