PANTEON / RECENZJE / FELIETONY / FILMY / [FELIETON] Boom na Filmy Superhero Według Adolfa – Pierwsza Fala

[FELIETON] Boom na Filmy Superhero Według Adolfa – Pierwsza Fala

Świat widział już niejedną falę fascynacji superbohaterami. A oni tak naprawdę – niezależnie od mody -przez cały czas egzystowali wśród nas, a wraz z rozwojem mediów, przejmowali kolejne dziedziny popkultury. Mieliśmy już przejściowe fazy uwielbienia dla trykociarzy w latach 60-tych, czy przy okazji większych premier filmów takich jak Superman z Christopherem Reevem, czy Batman Tima Burtona. W obu przypadkach rozwijała się marka i iskrzyła tworząc coraz to nowsze odnogi (np. seriale, czy TASy), lecz oba te filmy zostały pogrzebane przez okrutnie nieudane sequele, będące raczej strasznym dojeniem marki niż spełnieniem oczekiwań fanów. Wszystkie poglądy zaprezentowane w tekście są niezależną opinią autora i w żadnym wypadku nie odnoszą się do opinii redakcji.

Jednakże niczego co się działo wcześniej nie można tego porównać z sytuacją, jaka miała miejsce u progu wejścia w nowe milenium. Pod koniec lat 90-tych wydawnictwo Marvel popadło w poważne finansowe kłopoty. Wizja bankructwa sprawiła, że to co mieli najcenniejsze, czyli prawa do ekranizacji swoich flagowych herosów, poszły pod przysłowiowy młotek. Firma nawet nie sądziła, że ten fakt wpłynie na powstanie w kinie, a później i innych mediach pewnego nurtu, którego moc oddziaływania na widza rośnie do dziś i przynosi producentom coraz więcej zielonych banknotów. W tamtym okresie po prawa do filmów swoje pazerne łapska wyciągnęły wszystkie liczące się studia – Sony zdobyło Luke Cage’a, Spider-Mana, oraz Ghost Ridera. Fox zagrabiło natomiast Daredevila, Elektre, Fantastic Four i X-Men, New Line Cinema Blade’a, Universal zakupiło Hulka i Namora, Lionsgate Punishera oraz Man-Thinga, a wytwórnia Artisan (później wykupiona przez Lionsgate) Thora.

1998


Pierwsze nieśmiałe kroki nowej fali ekranizacji komiksów mogliśmy zobaczyć już w 1998 roku za sprawą megahitu Blade. Jednak… ten film nie do końca był odbierany jako typowe superhero, ale produkt o wampirach i po części tak jest do dnia dzisiejszego. Częściowe odcięcie od komiksowych korzeni pomogło marce się rozwinąć na nowym terenie i wyrosnąć na swoistego giganta wśród miłośników mroczniejszych produkcji. Film nie był promowany jako część wielkiego świata pełnego herosów, tylko jako świat wampirów, których można zwalczać w widowiskowy sposób. Nawet w czołówce nie pojawiło się słynne logo Marvela. To był czas, kiedy krwiopijcy byli w modzie i dzięki temu na seanse wybrali się nie tylko fani komiksów. Produkcje z wysysaczami krwi były wtedy znacznie poważniejsze i przyciągały wielu fanów mroku. Przynajmniej do czasu aż pojawił się Zmierzch. Chodzący za dnia stał się iskrą mającą wzniecić ognień, który później przerodzi się w wielki pożar.

2000


Za to 2000 rok to rok przełomu. Rewolucja rozpoczęła się od filmu X-Men. Tytuł ten przetarł szlaki. Jako, że był on również filmem więcej niż dobrym, to wyznaczył pewien umowny poziom przyszłym produkcjom. To tam pierwszy raz widzieliśmy Hugh Jackmana – Wolverine’a, bez którego nie wyobrażamy sobie mutancich filmów. Także w tym filmie po raz pierwszy pojawił się Stan Lee, który stał się symbolem rewolucji filmów superhero i choć można go było zobaczyć w kilku filmach wiele lat wcześniej, to były to niewypały, o których nikt nie pamięta. Dla jasności dodam, że obecnie efekty specjalne są na poziomie pozwalającym pokazać grafikom niemal wszystko co wypływa z wyobraźni scenarzysty. Jednak w czasach premiery X-ów to było coś nowego. Istoty posługujące się mocami pokazywali swoje oblicze w świecie, który znamy i w na tyle wiarygodny sposób, że film był odbierany bardzo poważnie. To wystarczyło by wzniecić ogień. X-Meni pojawili się też w kreskówce X-Men Evolution, która podtrzymywała boom zainteresowania mutantami. Zupełnie przypadkiem pod start boomu na filmy superhero podczepił się Unbreakable z Brucem Willisem i Samuelem L. Jacksonem. To dzieło prezentuje nietypowe podejście do tematu, gdzie w zwykłym człowieku pogrążonym w codzienności gdzieś głęboko skrył się superbohater. Sam film pojawił się w dobrym okresie i pomagał w jakimś minimalnym stopniu promować się trykociarzom.

2001


2001 to rok gdzie boom na superbohaterów na dobre rozprzestrzenił się także na małe ekrany. Wtedy dostaliśmy premierę Smallville, które towarzyszyło nam przez całą pierwszą falę. Serial ten był sceptycznie przyjęty przez zagorzałych fanów komiksów, lecz zrobił również wiele dobrego dla szerzenia sympatii dla superbohaterów w mediach. Nie można zaprzeczyć jego roli i statutu produkcji kultowej jaką się odznaczała ta produkcja, była ona ważną składową tego okresu i aż dziwne, że niektórzy znawcy mogli ją pominąć. Również wtedy pojawił się serial animowany Justice League, który uporządkował i spiął w jedną całość animowane uniwersum DC. Na razie tylko animowane, za budowanie filmowych światów studia zabrały się znacznie później. Za to Marvel na ekrany TV wprowadziło serial Mutant X, który od początku budził kontrowersje natury prawnej, zbyt duże podobieństwo do X-Menów sprowadziło problemy, sąd i ugodę z Foxem mającym prawa do wizerunku mutantów. Także wtedy zadebiutował serial Witchblade: Piętno Mocy (swoją drogą genialny polski podtytuł!), który zwrócił uwagę na przebijające się nie co mniejsze od dwóch gigantów wydawnictwo Top Cow, zaczynające jako imprint Image Comics. Jak widać moda z kin przeniosła się także do telewizji co jeszcze bardziej napędzało rynek.

2002


I tak w 2002 do kin trafiły kolejne głośne tytuły. Blade II cały czas był odbierany jako film o wampirach, jednak wśród młodzieży okazał się niezwykle popularny, podobnie zresztą jak Spider-Man. Człowiek-pająk podbił jednym kopnięciem boom na filmy o superbohaterach. Pierwszy raz mogliśmy zobaczyć na ekranie Spideya w wybornej oprawie, godnej XXI wieku. Nie ma tu porównania do poprzednich produkcji aktorskich z Człowiekiem Pająkiem, które dzisiaj bez uśmiechu politowania oglądają tylko najbardziej zatwardziali i oddani fani. Stan Lee poprzez kolejny epizodyczny, aktorski występ rozpoczął na dobre pojawianie się gościnne w filmach Marvela (i nie tylko). Co ciekawe nie wielu widzów łączyło Blade’a ze Spider-Manem, traktując te filmy jako dwa różne gatunki, nie pochodzące ze wspólnego źródła. Smallville dostało wsparcie w postaci serialu Birds of Prey, który jednak szybko odpadł z rywalizacji o serca widzów. To doskonały przykład mogący świadczyć o tym, że luźne podejście do adaptacji może przynieść więcej strat niż pożytku.

2003


2003 to już rozkwitnięcie mody na superbohaterów i ugruntowanie ich miejsca w popkulturze. Premierę miał wtedy sequel X-Menów, do dziś uznawany przez wielu za najlepszy film z serii. O jego jakości nie ma co dyskutować, bo trochę czasu minęło zanim mutanty wróciły na ten wysoki poziom narzucony przez część 2. Dwójka całkowicie skupiła na sobie sobie uwagę fanów herosów, więc pozostałe filmy mogły przejść nieco niezauważone. Hulk z Erikiem Baną w reżyserii sławnego Anga Lee wtedy mógł się co najwyżej podobać. Za to Daredevil z Benem Affleckiem odbierany był jako porażka, choć po latach znacznie ocieplił się jego wizerunek, zwłaszcza dzięki wydaniu wersji reżyserskiej. Swoje 3 grosze wtrąciło też DC przepychając na ekrany Ligę Niezwykłych Dżentelmenów. Młodsi fani dostali infantylny serial Teen Titans, który do dziś wywołuje dreszcze i gesty obrzydzenia na twarzach dojrzalszych miłośników wydawnictwa.

2004


2004 to rok zdominowany przez Spider-Man 2. Zdawałoby się, że to najsłabsza część serii (niektórzy mówią też, że najlepsza), a i tak marka zrobiła swoje i fani tłumnie ruszyli do kin. Jednak pozostające w cieniu produkcje innych studiów filmowych również odbiły się szerokim echem. Punisher z Thomasem Janem uważany dziś za najlepszą adaptację serii, wtedy był odbierany podobnie jak Daredevil. Kontrowersyjne okazały się takie obrazy jak Catwoman, czy równie trzeci Blade Davida Goyera, opatrzony wreszcie logiem Marvela. Na fali popularności skorzystał również Hellboy, za którego odpowiadał znany hiszpański reżyser – Guillermo Del Toro, a Ron Perlman dopełnił szerokich starań by wypromować go swoją osobą. Choć filmowi stawiano wiele zarzutów, jak infantylność, słabą fabułę i nie trzymanie się wiernie komiksom, to został ciepło odebrany i do dziś jest darzony sentymentem. Za to Disney wydaje własnych superbohaterów nie bez powodu pozbawionych peleryn – Iniemamocnych. Natomiast z Japonii dostaliśmy Zebramana od samego Takashii Mike, dobrze znanego fanom produkcji ze wschodu, jednak w innych częściach świata nie wielu o nim słyszało.

2005


2005 to prawdziwa miazga. I co ciekawe tego roku nie zdominowały filmy Marvela, bo Fantastyczna Czwórka, Elektra i ledwie znany Man-Thing to nie są dzieła sztuki. Żal było patrzeć jak Jessica Alba czy Jennifer Garner marnują swój potencjał, nie mówiąc już o straconych potencjałach postaci, które grały. DC-WB dowaliło do pieca wypuszczając Constantine, V for Vendetta oraz Batman Begins, dzięki którym studio wreszcie mogło się podnieść. Człowiek Nietoperz to zbyt wielka marka by się mogła tak marnować. Warner Bros. miotało się z jej losami przez dłuższy okres i po paru podejściach Batman wrócił w dobrym stylu. Wszystkie te produkcje były na odpowiednim poziomie i na poważnie. W DC i Warnerze wreszcie ze spokojem sumienia otwierano szmapana. Drzwi domykał najbardziej ikoniczny bohater – Zorro, ale ten przecież bardziej skupiał na sobie uwagę mas niż fanów komików.

2006


2006 to delikatnie mówiąc bieda. Jak to możliwe, skoro dostaliśmy trzecią część X-Men i Superman: Returns? Oba filmy okazały się słabe i pokazały, że nie warto sobie podkradać sobie reżysera. Tak, sprzedajny Singer zostawił Fox i przeszedł do konkurencji. W tym roku ukazał się także Lightspeed, superbohater wykreowany przez Stana Lee, oraz mniej znany Special. W szóstym sezonie Smallville działo się znacznie więcej – wprowadzono Green Arrowa i pseudo Justice League. Czy to była dobra decyzja? Rozwinięcie przygód młodego Supermana rozbudzało wyobraźnię, a tej nie był w stanie sprostać malejący z każdym rokiem budżet. Telewizja też kombinowała jak mogłaby wykorzystać popularność ludzi z mocami i stworzyła serial Heroes i jednocześnie pogrzebała postać Blade’a słabym show, o którym nawet wielu fanów postaci nie słyszało. W kinach zawitała jeszcze komedia romantyczna My Super Ex-Girlfirend, przenosząc superbohaterów do innych, bardziej przyziemnych gatunków.

2007


W 2007 roku było skromnie i w całości „marvelowsko” za sprawą Spider-Man 3, który zdominował rynek, zostawiając w cieniu kolegę Ghost Ridera i sequel Fantastycznej Czwórki. Dzieci za to mogły sobie obejrzeć Underdog. Głośno było wtedy o wielkim strajku scenarzystów, przez który nie powstała filmowa Justice League, a Smallville groziła kasacja, choć Supergirl zdobywała w nim popularność. Mieliśmy chwilowy kryzys, jednak Spider-Man, będący wtedy marką na poziomie jakim obecnie są Avengers, jak zwykle wszystko jakoś pociągnął, a fani z zapartym tchem czytali newsy o kontynuacji Batman Begins, która rozgrzewała emocje do czerwoności.

2008


Rok 2008 to rok cudów. O tym jak dobry był to rok świadczy fakt, że dla niektórych właśnie tutaj zaczęła się rewolucja. W tym roku fala produkcji superhero spowodowała, że kina nie narzekały na zarobek. Główną gwiazdą ekranu był Batman. The Dark Knight wygrał wszystko co tylko możliwe, zgarniając wiele nagród i chwaląc się przekroczonym miliardem w box-office. W jego cieniu znalazł się Iron Man, który dobry, lecz dopiero po latach, gdy rozwinęło się MCU dorównał popularnością Batmanowi. Drugim filmem Marvela był The Incredible Hulk i choć doceniony to cały czas w cieniu konkurencji. Marvel zrozumiał jaki błąd popełnił sprzedając swoje licencje na prawo i lewo, co spowodowało założenie własnego studia, które wbiło się w rynek w iście komiksowym stylu, dając fanom to czego nie dawała konkurencja – spójny świat. Sequel Hellboy’a, Spirit, czy Punisher: War Zonebyły miłym uzupełnieniem – wszystkie to wysokobudżetowe filmy i aż się proszą o zwrócenie uwagi, ale ta jakoś zaginęła w fascynacji Batmanem i Jokerem. Zauważyć można też jak popularność gatunku wykorzystały inne studia. Wanted z Jamesem McAvoyem, Hankock, czy Jumper wcale nie były złymi filmami. Pojawiła się też parodia Superhero Movie, która żerowała na popularności gatunku, a jednocześnie podsumowywała całą obecną modę na trykociarzy w ocierającym się o kontrowersję stylu. To był piękny rok.

2009


2009 jest znacznie skromniejszy, jednak za sprawą Watchmen spełnił oczekiwania fanów. Zack Snyder pokazał wtedy jak należy adaptować filmy na ekran, czyli przenieść opowieść z komiksu taką jaka jest, bez żadnych luźnych podejść, które często kończą się tragicznie. X-Men Origins: Wolverine lepiej przemilczeć, bo prezentowało się źle na tle konkurencji i takie zostało zapamiętanie, choć jak zawsze w takim przypadku znajdą się fani zauroczeni średniakiem. O mniej znanych filmach jak Defendor z Woodym Harrelsonem, czy Push z Chrisem Evansem już nikt nie pamięta i przytaczam je tylko ze względu na zaangażowanie w projekt znanych nazwisk.

2010


2010 to pierwszy rok, w którym nie zachwyciły filmy dużych studiów. Iron Man 2 i Jonah Hex zawiodły. Wysokie budżety nie zdziałały cudów, a takie zwyczajne Justice Society of America w serialu Smallville robiło więcej zamieszania, pokazując jednocześnie na ekranie tylu bohaterów, że nie można było przejść obojętnie obok tego wydarzenia. Filmy animowane radziły sobie co raz lepiej. Batman/Superman: Apocalypse to dobrze przyjęty sequel wydanego rok wcześniej Batman/Superman: Public Enemies. Totalnym kopem w kuper okazał się za to Kick-Ass. Ten niepozorny film został z miejsca uznany za dzieło sztuki i stawiany obok takich gigantów branży jak Watchmen. Co ciekawe nie jest to jedyny film w takim stylu. W tym samym roku pojawił się Super, z gwiazdami kojarzonymi przez nerdów jak Rainn Wilson, Ellen Page, Liv Tayler, Kevin Bacon, Nathan Fillion. Reżyser James Gunn także wyrobił sobie markę u fanów gatunku.

2011


2011 dla fanów Marvela to ekstaza. Premierę miały takie giganty jak Thor, Captan America: The First Avenger, X-Men: First Class. Ale co z tego skoro w ogólnym rozrachunku fani superhero przeżyli także sporo rozczarowań. Zakończyło się Smallville, na dodatek ostatni sezon był tak fatalny, że ilość wylanych łez była rekordowa, a sam finał serialu to zawód jakiego skali niestety fani się obawiali, ale nie chcieli przyjąć do wiadomości, że może być tak źle. Z kolei napaleni zapowiedziami Warnera fani wyczekiwali również filmu Green Lantern, z którym wiązali duże nadzieje. To miał być rok Latarni. Ten film miał budować wspólne uniwersum podobnie jak to robił Marvel. DC wypuściło nawet opartą o CGI kreskówkę. Hal Jordan brutalnie zawiódł. To był bez wątpienia koniec pewnej epoki. Wtedy też powstało genialne, animowane, Young Justice, jednak niewielu słyszało ten tytuł, a właśnie ten serial przynosił pocieszenie fanom DC. Pokazał jak można należycie wykorzystać postacie i stworzyć dobre show. Smutek przyniósł też Green Hornet. Postać okazała się tak szkaradna, że nie warto było jej odgrzebywać z przeszłości. Natomiast autorski serial The Cape okazał się na tyle słaby, że szybko go zdjęto z anteny. Melancholijny nastrój doskonale podkreślał tytuł niezależnego filmu All Superheroes Must Die (występujący zamiennie pod tytułem VS), jednak samo dzieło opowiadające o walkach superbohaterów nawet pachniało pewnym potencjałem.

A CO Z GRAMI?


W raz z boomem na filmy superhero dostaliśmy wiele produkcji wykorzystujących znane licencje. W przypadku Marvela nastąpiła tu również rewolucja i kolejny boom, tym razem w świecie gier. Prawa do marek Marvela dostało w swe chciwe łapy Activision. Od 2000 roku produkowało ono taśmowo gry na każdą możliwą platformę, przez konsole, PC i komórki. Od początku dominowały tu produkcje na licencji Spider-Mana, X-Men, ale wraz z premierami filmów pojawiły się takie gry jak Blade, Fantastic Four, czy nawet Daredevil. Praktycznie co roku dostawaliśmy nowe tytuły, tym samym gry stały się trzecim po kinie i telewizji nośnikiem kulturowym promującym trykociarzy. Niestety, trzeba powiedzieć szczerze, że słabych tytułów było więcej niż tych dobrych, ale na uwagę zasługuje kilka perełek. Ultimate Spider-Man w 2005 był nawet udaną produkcją z pająkiem. W tym samym czasie wyszedł Punisher od THQ, który przez fanów jest bardzo cenionym pożeraczem czasu. Activision zaskoczyło też grą X-Men Geneza: Wolverine, która – o dziwo – była znacznie lepsza niż film! Fani X-Menów będą zadowoleni z serii X-Men Legends (dwie części), której naturalne rozwinięcie Ultimate Alliance również zadowoliło fanów Marvela. Na szczęście Activision nie posiada już tej dojnej licencji, więc nie produkuje masowo tytułów, ale cały czas mają za to osobną licencję na kinówki o Pająku.

DC miało więcej szczęścia. Różne firmy tworzyły im nieznaczące adaptacje, jednak czasem zdarzyło się coś lepszego jak na przykład Batman: Begins w 2005 czy Justice League Heroes w 2006. Również na uwagę zasługują przede wszystkim gry z serii Arkham wydane w 2008 i 2011 roku, pretendujące nie tylko do bycia najlepszymi grami z superbohaterem, ale najlepszymi grami w ogólnym rozrachunku. W 2009 roku mieliśmy także starcie Prototype od Activision z inFamous od Sony. Zderzenie Alexa z Colem opierało się na podobnym założeniu, gdzie mamy naszpikowanego supermocami osobnika, umieszczonego w wielkim, otwartym świecie. Obie doczekały się drugiej części, jednak to bohater z PlayStation prezentował wyższą jakość i przetrwał do dziś, choć nie oszukujmy się, że z powodu jakości – Activision miało większe wymagania finansowe, którym bohater Prototype nie sprostał, choć niejedną firmę one by zadowoliły. Wydana w 2007 adaptacja komiksu The Darkness to może nie aż tak głęboka nisza, ale warto się w nią zagłębić, podobnie jak w jej sequel. Produkty na licencji Top Cow nie są czymś częstym, a nikogo nie trzeba przekonywać do jednego z większych i mistycznych komiksowych universów.

SŁOWEM PODSUMOWANIA…


Filmy z bohaterami odzianymi w peleryny i maski pojawiały się od niepamiętnych czasów, lecz w ogromnej większości przypadków fabularnie i jakościowo niczym się nie wybijały do szerszej świadomości. Dopiero zalew rynku filmami opartymi na popularnych komiksowych markach przyniosło właściwy efekt. Efekt, który twardo wbił się w popkulturę. Zjawisko to zmieniło głównie kino, ale i miało także wpływ na całe nasze życie. Rozwój marki to także rozwój gadżetów i zabawek – zostaliśmy wręcz otoczeni superbohaterami, którzy towarzyszą nam w codzienności. Będąc w szkole zapisujemy notatki w ślicznym zeszycie ze Spider-Manem, a idąc do pracy zakładamy koszulkę z logo ulubionego herosa. Nie dziwi nas też, gdy w ulubionym serialu pojawiają się nawiązania do superbohaterów, a oglądając reklamy mamy przed oczami sparodiowanego Supermana.

Wydawnictwo DC Comics w czasach bardzo oldschoolowych, których większość z nas nie pamięta, miało kilka silnych pozycji, w dobie zalewu wysokobudżetowych blockbusterów co raz bardziej zapominanych, jak filmy z Supermanem, serial z Flashem czy Wonder Woman. Później ponieśli słynną klapę z Batmanem, gdzie wzięli złego człowieka do tak popularnej marki, przez co długo nie mogli się podnieść. Jakoś sobie egzystowali na rynku animacji i dzięki modzie na kino superhero mogli wrócić na do gry, a Christopher Nolan sprawił, że zrobili to dobrze. Jednak to Marvel przetarł szlaki i do dziś zbija całą śmietankę, a DC liże resztki, choć z czasem udaje im się połknąć coraz więcej, choć cały czas są w okresie łakomego ślinienia się na widok statystyk box-office. Także inne wydawnictwa i studia filmowe kombinują jak na fali popularności adaptacji się dorobić, co było widać w mniejszych tytułach próbujących zdobyć rynek. Na tej różnorodności mogą zyskać tylko fani. Dziękuje za przeczytanie pierwszej części tego artykułu, w którym w luźny sposób chciałem omówić różne etapy tytułowego boomu. Specjalne podziękowania dla Wilczura za wielką pomoc, troskę i cierpliwość w powstaniu artykułu. Również podziękowania dedykuję Doctusowi za ostatnią korektę i kozackie obrazki. Ciąg dalszy nastąpi…

Autor: Adolf

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RECENZJA] Batman Ziemia Jeden tom 3.

Od ponad dekady w mniejszym lub większym stopniu jestem zmuszony narzekać na większość rozwiązań w …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *