Marzenia realizować możemy na różne sposoby; nie zawsze musimy je urzeczywistniać – ich wprowadzenie w życie może mieć charakter symboliczny. Chłopcy, zakochani w opowieściach o rycerzach, dobywając kije, czy plastikowe miecze, toczyli ze sobą, w zaciszu własnego domu, podwórka, pojedynki. Zabawa była/jest jedną z metod realizacji sennych pragnień, ale nie jedynym. Niektórzy, chcąc poczuć się jak prawdziwy wojownik, oddawali się rozgrywkom w grach komputerowych, czy klasycznych, papierowych RPG’ach. Byli też inni, którzy swe marzenia starali się urzeczywistnić w sposób bardziej twórczy. Wyobrażając sobie własną wizję rycerza/księżniczki/cowboya/superbohatera sięgali po ołówki/długopisy/komputer i starali się przenieść to wszystko na papier/ekran komputera.
Tak między innymi było z nami – miłośnikami opowieści superbohaterskich. Bądźmy szczerzy, gdyby teraz każdy z nas dorzucił swojego, przynajmniej jednego, superbohatera, wykreowanego przed laty, stworzylibyśmy wspólnie uniwersum większe niż świat superbohaterów Marvela, czy DC. Nasi trykociarze często były jedynie projektami, pojedynczymi rysunkami. Istnieją jednak zapewne i takie postaci, które gościły na kartach rysowanych przez nas komiksów, czy pisanych książek. Twórczość ta jednak krążyła jedynie po podwórku, lub nawet nie opuściła przysłowiowej szuflady. Bądźmy szczerzy – jeszcze kilka lat temu pojęcie „polski superbohater” było jedynie abstrakcją, marzeniem wielu autorów, którzy przygody wykreowanych przez siebie postaci chcieli przekazać całemu światu.
Czasy jednak się zmieniły i dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej; wszechobecny internet umożliwia każdemu autorowi podzielenie się swoją twórczością z ogromną liczbą ludzi. W dodatku polski rynek komiksowy pomału zalewany jest przygodamy rodzimych herosów. Bądźmy szczerzy; stworzenie czegoś jest sztuką, a wydanie tego na papierze – jeszcze większą, dlatego dziś pragnę przyjrzeć się jedynie piątce polskich bohaterów, których poczynania śledzić możemy na papierze; konkretnie komiksie. Panie i Panowie, madam and messie; oto kolejna piątka Herosów z Nadwiślańskiego Kraju!
BIAŁY ORZEŁ
Oto dziś dzień krwi i chwały,
Oby dniem wskrzeszenia był!
W tęczę Franków Orzeł Biały
Patrząc, lot swój w niebo wzbił.
Może nie do końca tak, bowiem Orzeł, którego chcę Wam przybliżyć nie wzbił się w żadną tęczę Franków, ale na szczyt polskiego rynku komiksowego. Biały Orzeł, bo o nim tu mowa, to komiks Macieja i Adama Kmiołek, który po raz pierwszy trafił do sklepów w dniu 20 grudnia 2011 roku. Komiks rozpoczął historię Aleksa Poniatowskiego, pewnego biznesmena, właściciela ogromnej korporacji TechCorp, który na wskutek „wypadku” wypadł z biurowca. Pomimo, iż nie miał prawa tego przeżyć, cztery lata później powstał jako Biały Orzeł – polski superbohater. W jego heroicznej misji wspierają go: młody geniusz i wynalazca o pseudonimie Hudini oraz tajemniczy Wyklęty Rycerz Polski.
Dzieło braci Kmiołków, będących poważną (tj. nie komediową) historią superbohaterską, pokazało, że nie-amerykańskie nie musi być od razu gorsze. Historia Aleksa, napisana przez Macieja, naprawdę potrafi wciągnąć; sposób narracji sprawia, że odbiera się ją jeszcze przyjemniej; a całość dopieszcza naprawdę porządny warsztat kreślarski Adama, doprawiony kolorami wielu różnych, w tym uznanych w komiksowym światku, artystów. Osobiście jestem zachwycony historią i z ogromną chęcią czekam na kolejne przygody warszawskiego superherosa. Wydawany kilka razy do roku, choć ostatnio ze sporą przerwą, przez wydawnictwo WIZUALE, na dzień dzisiejszy liczy już osiem numerów, w których, obok tytułowego, Białego Orła, napotykamy całą gamę innych postaci. Kto wie; może któregoś dnia wydawnictwo to stworzy nam naprawdę duże uniwersum?
K.O.P.S
Choć obiecałem zająć się w tym arytkule jedynie komiksami wydawanymi na papierze, to nie sposób pominąć tego, klasycznego już, polskiego web-komiksu. Na swoją obronę dodam, że seria ta doczekała się również wersji papierowej, więc jestem niewinny. Panie i Panowie, oto największa polska drużyna superbohaterów, która, pod dowódctwem Kapitana Polski, strzeże naszego kraju, przede wszystkim Warszawy, już od 2009 roku; drużyna, której przygody możemy śledzić na łamach Komiksu o Polskich Superbohaterach (KOPS)!
Ten interenetowy komiks, stworzony został przez braci Zarębów, przy współpracy wielu znajomych i krewnych, to swoista parodia amerykańskich trykociarzy wrzuconych w polską rzeczywistość. Humorystyczny charakter opowieści szybko znalazł uznanie wśród fanów opowieści superbohaterskich. Sami bohaterowie oraz zabieg wplecenia historii w wir aktualnych wydarzeń przyciągnęło za sobą również innych użytkowników internetu. W obecnej chwili postaci z tego właśnie komiksu stanowią prawdziwe ikony; Człowiek-Beton to już pełnoprawny, fikcyjny celebryta, który zapoczątkował w internecię modę na tłumaczenie oczywistych dowcipów.
Historia komiksu skupia się na na specyficznej drużynie superbohaterów, dowodzonej, początkowo przez Mr Gecko, później przez Kapitana Polskę, którzy, poza zwalczeniem wszelkiego rodzaju zła, borykają się również z życiem codziennym każdego człowieka – chodzą na randki, wpatrują się w ekrany telewizorów wypijając przy tym hektolitry napojów alkoholowych. Z biegiem czasu i oni podporządkować się muszą Uni Europejskiej, a co za tym idzie; dopełnić wszelkich starań, by spełnić unijne wymogi. Na dziś dzień KOPS jest potężnym uniwersum postaci, których historie śledzić możemy w trzynastu internetowych sezonach paskowych, wielu gościnynych komiksów narysowanych przez różnych autorów, a także dwóch komiksach wydanych „na papierze” (tak w zasadzie to trzech). Obecnie trwają prace nad rebbotem serii, jednak informacje o tym, jak zmiana wpłynię na tę markę, są sprawą naprawdę mocno skrywaną w internecie. Cóż; czas pokaże!
NIEUSTRASZONY SZPAK
Dziś, mówiąc o KOPSie, nie można pominąć Nieustraszonego Szpaka. Dlaczego? Dlatego, że to właśnie w Komiksie o Polskich Superbohaterach Szpak po raz pierwszy pokazał się czytelnikom; co za tym idzie, oba komiksy tworzą wspólne uniwersum. W przeciwieństwie jednak do naszej drużyny, odziany w fiolet bohater nie jest jej oficjalnym członkiem. To taki nasz polski Spider-Man – samotny wojownik, który mieszkańców Warszawy strzeże w swoim solowym komiksie. Nieustraszony Szpak to historia młodego studenta z Gdańska – Szymona Rybickiego, charakteryzującego się wielkim zamiłowaniem do szeroko pojętej fantastyki i uwielbiającym przemierzać miasto skacząc po dachcach. Pewnego dnia, podczas swojej eskapady zostaje wystawiony na działanie dziwnego zjawiska, które obdarza go nadludzkimi umiejętnościami (zresztą, nie on jedyny). Za namową swojego kolegi postanawia przydziać uniform i wykorzystać swój dar do obrony ludzkości.
Komiks ten jest najnowszą, z omawianych dziś, przeze mnie, pozycji. Ta powieść obrazkowa, autorstwa Damiana „Pickadora” Zajko (w asyście Macieja „Katera” Zaręby), po raz pierwszy zagościł w internecie w czerwcu 2013 roku. Nie był to jednak debiut postaci, bowiem, jak wspomniałem, miał on wcześniej gościnny występ w KOPS’ie. Już wtedy przyciągnął uwagę czytelników. I choć sam bohater jest częścią kopsowego uniwersum, to jego solowy komiks również buduje własny świat pełen specyficznych postaci; obok głównego bohatera występuje chociażby zamaskowany samozwaniec ochrzony imieniem Krzyżowiec.
W przeciwieństwie do KOPSa, Szpak powstaje z zamysłem przeniesienia wszystkich, a przynajmniej większości, jego przygód na papier. Nie oznacza to jednak, że w internecie nie można go przeczytać. Seria wydawana jest także w wersji online, dlatego, nawet Ci, pozbawieni możliwości zakupu komiksu, mogą spokojnie i bez problemów przyglądać się przygodom Szpaka. Pickador to utalentowany rysownik, którego styl rysunku można porównać do komiksów z serii Ultimate Spider-Man i właśnie z taką kreską przyjdzie nam spotkać się w Nieustraszonym… Klimat opowieści jednak ma charakter bliższy komiksom, które w latach 90’tych gościły na polskim rynku za sprawą wydawnictwa TM-Semic; polski czytelnik śledząc więc historię rodzimego herosa naprawdę poczuje się, jak u siebie. Tym bardziej, że ta lekka, pełna humoru, historia mocno ocieka polskimi realiami.
RYCERZ CIERNISTEGO KRZEWU
Zarówno Biały Orzeł, jak i KOPS udowodniły nam, że nasz kraj strzeżony był przez super-wojowników od wielu setek lat; Wyklęty Rycerz Polski i Kapitan Polska odznaczali się swoim bohaterstwem (w różnym zwierciadle) w wielu średniowiecznych bitwach. Okazuje się jednak, że nie byli jedyni… Obok nich naszego kraju strzegł jeszcze jeden bohater… Bohater, znany pod imieniem Rycerz Ciernistego Krzewu.
Rycerz Ciernistego Krzewu to bardzo specyficzne przedsięwzięcie, które zagościło na polskim rynku z początkiem 2013 roku. Jest to komiks traktujący o średniowiecznym, polskim Batmanie, którego historię, z inicjatywy Grzegorza Kaczmarczyka, opisał Dawid Kuca, a zilustrowało mnóstwo rysowników. Lista nazwisk ilustratorów tego komiksu jest naprawdę ogromna, co czyni tę pozycję wyjątkową. Akcja komiksu ma miejsce w roku 1520 i opowiada o krzyżackich eksperymentach na ludziach, które, ze względu na swą specyficzną cechę (jaką dowiecie się sięgając do komiksu) przerwać może sam Rycerz Ciernistego Krzewu. Magnat Fryderyk (osoba, kryjąca się pod zbroją tytułowego rycerza) wyrusza więc zniweczyć plany złowrogiego zakonu. Podróż, której się podjął, nie obejdzie się jednak bez przeszkód, a konkretnie jednej, którą jest demoniczna istota.
Komiks ten jest naprawdę przyjemną opowieścią rycerską, w którą sprytnie wpleciono, nie tylko motyw superbohaterski, ale również postaci i wydarzenia historyczne. Pojawienie się sporej liczby rysowników, dla jednych napewno będzie wadą, dla innych zaś dodatkową zaletą. Jedni narzekać będą na brak spójności ilustratorskiej, inni zachwycać się będą różnorodnośią warsztatów każdego z rysowników. Dla tych drugich Rycerz… stanowić będzie swoisty album technik komiksowych, co napewno będzie ciekawym doświadczeniem dla miłośników powieści obrazkowych.
ZEFIR
Zdawać by się mogło, że dopiero po upływie pierwszych dziesięciu lat XXI wieku polski rynek komiksowy zaczął być zamieszkiwany przez zamaskowanych, samozwańczych stróży prawa. Tych wszystkich, którzy żyją z tą myślą, muszę w tym momencie wyprowadzić z tego błędu. Widzicie, w czasach, kiedy ja byłem dzieckiem, polski rynek komiksowy nie był tak wielki jak dzisiaj… komiksy stanowiły pewną niszę dla dzieci, którą cieszyć mogliśmy się głównie dzięki pewnym czasopismom. Najpopularniejszymi takimi magazynami były oczywiście, wydawany po dziś dzień, Kaczor Donald oraz, poświęcony tym, co panteończycy lubią najbardziej – superherosom, Mix Komiks. Na łamach tego drugiego ukazywał się komiks, traktujący o polskim superbohaterze; chłopcu, który strzegł ludzi skryty za maską i imieniem Zefir.
Zefir był serią skierowaną do młodszych czytelników, która stworzona została przez Michała Śledzińskiego. Pałeczkę po nim przejął później Filip Myszkowski, który sprawił, że komiks nabrał bardziej mangowego klimatu. Przyznam z bólem, że nie byłem jakimś czytelnikiem Mix Komiksu, w swoich dłoniach miałem zaledwie kilka numerów. Dzisiaj złapanie tego czasopisma graniczy z wielkim fuksem; czasopismo już dawno zniknęło z polskiego, a wszystkie zamieszczone w nim historie przepadły. W sieci można znaleźć jedynie kilka plansz autorstwa Śledzińskiego oraz pojedyńcze numery sprzedawane gdzieś na aukcjach… Szkoda, naprawdę szkoda, bo chętnie prześledziłbym losy tego młodocianego herosa. Kto wie, może kiedyś powstanie jakiś zbiorczy tom z wszystkimi wydanymi niegdyś planszami? Marzenia czasami się spełniają, więc warto marzyć… Marzyć i czekać na powrót jednego z pierwszych, polskich superherosów; na Zefira.
Tym marzeniem zamykam tę odsłonę przeglądu polskich powieści superbohaterskich. Tym razem jednak nie odczuwam rozczarowania ze względu na jej objętość, gdyż nasz rynek wydawniczy, z każdym rokiem gości kolejnych superbohaterów. Śledźcie nasz portal, bowiem na pewno przyjrzymy się każdemu, trafionemu przez nas, polskiemu trykociarzowi. Tak teraz myślę… może polskie komiksy superbohaterskie stanowić będą niegdyś normę w sklepach? A może i my doczekamy się własnych ekranizacji rodzimych historii o samozwańczych stróżach prawa? Byłoby fajnie, nieprawdaż?
No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wszystkim autorom dalszej chęci i powodzenia w wydawaniu komiksów. Dziękujemy Wam, za to co dla nas (a także i dla siebie) robicie; dziękujemy, że wkładacie dużo wysiłku w swoje dzieła, byśmy my, czytelnicy, otrzymali zadowalające produkty. Trzymamy za Was kciuki i czekamy na Wasze kolejne dzieła. Pamiętajcie; jesteśmy z Wami!