Obserwując chociażby polską scenę YouTube, nie sposób nie zauważyć, że każdy podejmujący się jakiejkolwiek działalności publicznej człowiek, liczyć się musi nie tylko z aplauzem, ale także z pojawieniem się osób agresywnie dyskredytujących naszą pracę (niezależnie od jej jakości). Persony takie będą uprzykrzać nam życie. Padać będą wyzwiska, obraźliwe komentarze, pojawić się mogą także groźby, z którymi spokojnie można się udać do prawnika.
Pomyślcie zatem, skoro człowiek potrafi grozić osobie, będącej autorem filmów, które nie leżą w jego guście, to do jakiego czynu może posunąć się osobnik, którego szemrane interesy podupadają przez superbohaterską działalność samozwańczego stróża prawa. Taką sytuację opowiada nam Piotr Czarnecki na łamach szóstego numeru zeszytu komiksu Incognito, zatytułowanego Kolory grozy – Część 1, zilustrowanego ponownie przez Łukasza Ciżmowskiego.
Niewidzialny człowiek zniknął na jakiś czas, by ukazać się światu po raz kolejny, konkretnie szósty. Tym razem jednak paraduje pełnym kolorze. Czy zmiana ta wyszła komiksowi na dobre? Czy kolorowe kadry nie gryzą się z klimatem powieści? Absolutnie nie! Choć komiks, w przeciwieństwie do wcześniejszych numerów, nie jest już ograniczony jedynie do czerni i bieli, ilustrujące historię kadry wciąż utrzymują swą mroczną atmosferę.
Wspomniałem o „właściwej” historii, bowiem najnowszy zeszyt opisujący przygody Pawła K., zawiera dwie fabuły. Jedną z nich jest ośmiostronicowa, bonusowa powieść, zatytułowana Pożegnanie, będąca wspólnym dziełem Piotra Czarneckiego i Moniki Filipiak. Posiada inny klimat niż pozostałe historie opowiedziane na łamach Incognito, stąd jaskrawe kolory nie gryzą się w żaden sposób ze scenariuszem, który jednak wciąż owiany jest tajemnicą. Pan Czarnecki to istny Człowiek Zagadka, który swe scenariusze komponuje w taki sposób, by po ich przeczytaniu w głowie czytelnika pozostała pewna niewiadoma. Sprytny zabieg, panie pisarzu.
Trochę gorzej ma się jednak warsztat ilustratorki, nie są to co prawda złe rysunki, w większości komiksu naprawdę trzymają poziom, jednak zdarzają się momenty, które nieco odbiegają jakością od reszty. Głównie są to kadry ilustrujące ruch, brakuje w nich rzeczywistego odczucia dynamizmu, są po prostu za bardzo statyczne. To jednak elementy, które da się wyćwiczyć, dlatego jestem jednak dobrej myśli i życzę autorce dalszego rozwoju, bo tkwi w niej prawdziwy potencjał.
Skupmy się jednak już na głównej historii, na Kolorach Grozy. Ta zawarta została na dwudziestu stronach komiksu. Właśnie się wykrwawiam. Oddzwonię jak skończę – mówi, leżący w kałuży krwi bohater, nad którym, skryty w zupełnym mroku, z jarzącymi się jak u diabła oczami, stoi postawny złoczyńca z nożem w dłoni.
Przechodzimy do następnego kadru i lądujemy w przeszłości (ah, te zagrywki Czarneckiego). Po wydarzeniach z poprzednich numerów, Incognito zdaje sobie sprawę, że wracanie do domu w kostiumie superbohatera nie było najlepszym pomysłem, dlatego postanawia zorganizować sobie tajną bazę, dzięki czemu coraz bardziej zasługuje na nadanie mu miana polskiego Batmana.
Fabuła komiksu skupia się na historii tajemniczego wroga Incognito, który w brutalny sposób zwraca na siebie uwagę naszego superherosa. Przy tym ewidentnie wskazuje swoje złowieszcze zamiary wobec bohatera. Na łamach tej opowieści w sposób krótki – acz bardzo dosadny – ukazane zostają również relacje łączące Pawła K. z bliskimi osobami. Autor doskonale, w kilku słowach, potrafi przekazać świetne kwestie, kompetentnie przedstawione na ilustracjach.
Jak wspomniałem w poprzedniej recenzji Incognito, na łamach tych kilku numerów widać, jak rozwija się warsztat Łukasza Ciżmowskiego – rysownika serii. W najnowszym numerze widać kawał porządnej roboty, brudne miejscówki i świetnie dobrana paleta kolorów, prezentują się naprawdę wybornie. Autorzy Incognito tworzą naprawdę świetny duet, dzięki któremu powstaje dość spójne dzieło.
Zatem, drogi czytelniku, jeśli lubisz tajemnice, kryminały stanowią część twojej biblioteczki, a peleryny i maski nie są Ci obce – sięgnij po Incognito. Większość obecnych numerów możesz spokojnie przeczytać w sieci, dlatego nie obawiaj się niezadowolenia z zakupu. Zaufaj autorom i daj się ponieść tajemniczej historii o niesamowitym przypadku Pawła K.