PANTEON / IMPREZY / FESTIWALE / [RELACJA] Festiwal Fantastyki Pyrkon 2018

[RELACJA] Festiwal Fantastyki Pyrkon 2018

Pyr, pyr, pyr, jedzie pociąg z uczestnikami Pyrkonu. Na konwent droga wygląda raczej spokojnie i odbywa się bez problemów. Przy odrobinie szczęścia spotka się nawet współ-pyrkonowiczów. Powrót już nie jest aż tak różowy, ale kto by się przejmował; właśnie wracamy z największego konwentu popkulturowego w Polsce. Przygody pyrkonowe nigdy nie są nudne, a co się dzieje na Pyrkonie, często również zostaje na Pyrkonie.

Pyrkon bez maski 

To był mój trzeci Pyrkon i muszę stwierdzić, iż jest on na pierwszym miejscu. Widać, że organizatorzy z roku na rok się uczą, ponieważ tym razem obyło się bez większych afer i „skandali”. No, może przed imprezą coś tam się trafiło. Moje tegoroczne doświadczenia są w zdecydowanej większości pozytywne, szczególnie te związane z techniczną stronę festiwalu.

Jak to zwykle bywa, w ciągu trzech dni nie udało mi się być widzem wszystkich prelekcji, które miałam w programie zaznaczone. Nie ze względu na dłuuugie kolejki (czym jest Pyrkon bez Kolejkonu?), a najzwyczajniej w świecie brak czasu. Wydawać by się mogło, że trzy doby to bardzo dużo, nie? Właśnie nie do końca. Prelekcje, na których udało mi się być, bardzo mi się podobały. Szczególnie sesja RPG na żywo prowadzona przez 2M3D. Nie tylko fajnie się słuchało, chociaż chłopaki nie używali mikrofonów i co nieco do mnie nie docierało, ale zaangażowana została też widownia. Pierwszy raz byłam żywym trupem i było to całkiem fajne.

Pyrkon to jednak przede wszystkim uczestnicy, a jeszcze bardziej uściślając – cosplayerzy. Wydawało mi się, że ten rok jest troszkę biedniejszy, ale zmieniłam zdanie widząc jak tłumnie stawiali się ludzie w kostiumach na spotkania między pawilonami. Marvel na Pyrkonie, DC na Pyrkonie, a nawet… Furries na Pyrkonie. To nie tylko okazja do porobienia fotek, ale i spotkania tak samo zakręconych osób, co my sami. Czego chcieć więcej?

Na sam koniec mojej części, ślę wielkie propsy dla tegorocznych gżdaczy oraz Pokojowego Patrolu, którzy dbali nie tylko o bezpieczeństwo, ale sprawiedliwość w tych największych kolejkach. Nie jest łatwo ustawić 600 osób w kolejce i pilnować, aby nic okropnego się nie stało. Szczególnie organizacja sesji zdjęciowych z Felicią Day zasługują na uznanie. Naprawdę, organizacyjnie ten rok bardzo mile mnie zaskoczył. Mam nadzieję, że za rok będzie jeszcze lepiej. Good job, Pyrkon!

 Pyrkon zza maski 

Mój czwarty Pyrkon, ale pierwszy z „porządnym” cosplayem.  Kilka zawalonych nocy, pokłutych i posklejanych palców, odrobina odurzenia butaprenem oraz prucia szwów. O godzinie 3.00 w nocy w czwartek założyłam strój i zrezygnowana spojrzałam w lustro. „Spędziłam nad tym cztery miesiące, a będę nosić tylko dwa dni. Powaliło mnie.”

W piątek rano okazało się, że niektóre elementy kostiumu nie chcą współpracować. Szybkie poprawki na sleeproomie. WIELKIE dzięki dla osoby, która użyczyła mi nożyczki. Uratowałaś mój Pyrkon. Nadeszły kolejne czarne myśli „Cztery miesiące roboty i od samego rana mi się rozpada”.

A potem jakaś wesoła duszyczka podeszła radośnie wołając: „Gwenpool mogę zrobić zdjęcie?!”. Po niej kolejna i jeszcze jedna… Odgoniliście mini depresję, pomogliście odbudować ego, a mój wewnętrzny narcyz rozrósł się na kilka metrów wzwyż.

Bardzo szybko się zorientowałam, że „Pyrkon zza maski” jest dość trudny. Miałam mocno ograniczone pole widzenia. Jestem szczerze zdziwiona, że na nikogo nie weszłam. Chodzenie wśród wystawców to był „ryzyk-fizyk” – zrzuciłam już coś tymi katanami wiszącymi na moich plecach czy jeszcze nie? I nigdy jeszcze nie poświęciłam tyle uwagi temu, żeby się nie ubrudzić jedząc hamburgera. (O trudnościach w korzystaniu z toalety nie będę wspominać…)

Ale to nic nie znaczy biorąc po uwagę ile usłyszałam pozytywnych opinii o moim stroju. To właśnie lubię w Pyrkonie. Te wszystkie pozytywne duszyczki. Otwartość na drugiego człowieka.

Jest też jedna rzecz, której nie lubię… Trzy dni to za mało! Zdecydowanie! Na połowę atrakcji (albo i więcej) się nie załapałam. W tym roku było bardzo dużo prelekcji, które mnie interesowały, ale oczywiście zabrakło na nie czasu. Jestem za tym, aby pyrkonowa sobota trwała  48 godzin.

Duże podziękowania dla Moose, która była moim tymczasowym minionkiem <3 i trzymała moje graty w trakcie sesji fotograficznych. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

XOXO Gwenpool 😉

AUTOR Maja Rybak

Chce dołączyć do składu Zaginionych Chłopców. Kiedy tylko może zanurza się w popkulturowym oceanie filmów, seriali, komiksów oraz książek. Kocha swojego syna, Tony'ego Starka, i będzie go bronić do końca życia.

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RELACJA] Festiwal Fantastyki Pyrkon 2017

Pyrkon 2017 – Poznań, miasto doznań Na Pyrkonie były, widziały i opisują:    Maja Rybak ,  Wolverinka …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *