PANTEON / BIOSY / EVENTY / OPISY / Top 100 najlepszych komiksów o Daredevilu – miejsca 90-81

Top 100 najlepszych komiksów o Daredevilu – miejsca 90-81

Pora na drugą część największego rankingu komiksów o Daredevilu, jaki znajdziecie w sieci. Co czeka na Was tym razem? Mnóstwo różnorodności – zarówno nowe pozycje, jak i te nadgryzione już zębem czasu. Pamiętne dzieła najznakomitszych scenarzystów, jak i te niesłusznie zapomniane. Sprawdźcie sami!


GUTS AND STILTS
Daredevil vol 1 #185-186 (1982)
scenariusz: Frank Miller, rysunki: Klaus Janson

Mimo że run Franka Millera aż do samego finału trzymał wysoki poziom, to nie da się ukryć, że jego apogeum nastąpiło niemal dokładnie na półmetku. Zeszyty, które pojawiły się zaraz potem, niestety wypadały dość blado na tle poprzednich, będących przecież niejako początkiem komiksowej rewolucji. Dwa luźno powiązane ze sobą numery, które łączyło to, że oba dotyczyły tematu korupcji w Glenn Industries, to najsłabsze, co Miller napisał kiedykolwiek o Daredevilu. Jak widać, to wciąż wystarcza, żeby załapać się na listę. Nawet tutaj rzuca się bowiem w oczy, że gangsterski światek Hell’s Kitchen, który wykreował scenarzysta, to miejsce, o jakim można opowiadać mnóstwo ciekawych historii.

W Guts Miller pozwala w końcu zabłysnąć Foggy’emu, który w trakcie jego runu odgrywał wyłącznie marginalną rolę. Z kolei w Stilts Matt powraca już na pierwszy plan, żeby zmierzyć się z nowym właścicielem zbroi Stilt-Mana, a mianowicie… Turkiem. Zaskakująco lekka i humorystyczna pozycja.


I BEAT DAREDEVIL
Daredevil vol 3 #28-29 (2013)
scenariusz: Mark Waid, rysunki: Javier Rodriguez

Mark Waid powracał czasami do przeszłości Matta i poruszał pewne jej aspekty, które inni scenarzyści, świadomie bądź nie, omijali szerokim łukiem. Przykładowo w I Beat Daredevil poświęcił chwilę życiowemu nieudacznikowi, który za młodu znęcał się nad Murdockiem. Nate, bo tak miał na imię, wymyślił zresztą obraźliwy pseudonim – „Daredevil”, który przylgnął wówczas do rudego kujona. Teraz, dorosły już dręczyciel zwraca się do Matta o pomoc. Ten, jak łatwo się domyślić, podchodzi do sprawy bardzo emocjonalnie i odmawia, aż do czasu, gdy razem z czytelnikiem poznaje historię z perspektywy swojego dawnego prześladowcy.

Waid bawi się tutaj z oczekiwaniami odbiorców, zaskakuje i wywraca pewne motywy do góry nogami. Bohaterowie, którzy początkowo zdają się wycięci z szablonu, nagle okazują się niejednoznaczni, a przez to także bardziej ludzcy. Przykład superbohaterskiego komiksu z morałem.


THE SECRET LIFE OF FOGGY NELSON
Daredevil vol 2 #88 (2006)
scenariusz: Ed Brubaker, rysunki: David Aja

Foggy Nelson to postać tak stara jak sam Daredevil. Na kartach serii o przygodach niewidomego herosa, jego oddany przyjaciel gości przecież nieprzerwanie od ponad pięćdziesięciu lat. U różnych autorów pełnił inne funkcje fabularne – u Stana Lee był miejscami wręcz rywalem Matta, u Franka Millera bohaterem głębokiego drugiego planu, zaś u Briana Michaela Bendisa głosem rozsądku.

Napisany przez Eda Brubakera #88 numer, zapoczątkowanego w 1998 roku woluminu, stanowi niejako wgląd w głowę Foggy’ego. Scenarzysta przedstawia nam jego motywacje i uczucia, o których nigdy nie odważył się nikomu powiedzieć na głos. To portret człowieka, któremu narzucono takie, a nie inne życie. Człowieka, który wiecznie znajdował się w cieniu i którego często nikt nie traktował poważnie. Teraz ma tego dość, a jego obecne położenie sprzyja takim przemyśleniom. Cenny zeszyt, rzucający nowe spojrzenie na dobrze znanego bohatera.

The Secret Life of Foggy Nelson ukazało się po polsku w Daredevil Nieustraszony: tom 4 od Egmontu.


THE COYOTE
Daredevil vol 3 #18-21 (2012-2013)
scenariusz: Mark Waid, rysunki: Chris Samnee

Daredevil Marka Waida zazwyczaj stanowił przyjemną, optymistyczną lekturę. Niekiedy jednak autor potrafił znienacka zgotować czytelnikom mroczniejsze, bardziej niepokojące historie. The Coyote było właśnie jedną z nich, choć początkowo zupełnie nic na to nie wskazywało.

Story arc otwiera niespodziewana i dość ciężka emocjonalnie scena powrotu byłej ukochanej Matta, a potem robi się tylko dziwniej. Na scenę wkracza bowiem tytułowy złoczyńca, w którego designie da się dostrzec pewne podobieństwo do… Obcego z kultowego filmu Ridleya Scotta. Na tym oczywiście nie koniec mrożących krew w żyłach widoków. Nie zdradzając zbyt wiele, napiszę tylko, że Daredevil w pewnym momencie z natłoku wrażeń traci głowę. Zaintrygowani? Mam nadzieję, bo to komiks, który naprawdę zapada w pamięć.


LIAR’S POKER
Daredevil Noir #1-4 (2009)
scenariusz: Alexander Irvine, rysunki: Tomm Coker

Jaki inny superheros nadawałby się lepiej na głównego bohatera noirowej historii, jeśli nie Daredevil? To przecież postać, której zawsze było blisko do tego gatunku. Gdy zatem Marvel ogłosił, że startuje z linią Noir, nie mogło zabraknąć w niej komiksu o „Człowieku nieznającym strachu”. Za tytuł odpowiadał całkiem ceniony pisarz, Alexander Irvine, a założeniem projektu było przeniesienie Murdocka do Nowego Jorku czasów prohibicji.

Liar’s Poker zawiera wszystkie cechy charakterystyczne dla tego typu kryminałów. Mamy tu zatem ponure miasto, ciemne zaułki, piękną femme fatale i działającego solo, honorowego protagonistę. Wyszedł z tego niezły, aczkolwiek trochę zbyt generyczny komiks, którego największym atutem okazały się ostatecznie niezwykle klimatyczne ilustracje Tomma Cokera, znanego z The Black Monday Murders. Co ciekawe, na niektórych Matt wygląda identycznie jak Charlie Cox, który wówczas pewnie nawet nie marzył, że już parę lat później przyjdzie mu zagrać Murdocka w serialu.


REDEMPTION
Daredevil vol 1 #200 (1983)
scenariusz: Denny O’Neil, rysunki: William Johnson

Pojedynki Daredevila z Bullseye’em, ze względu na burzliwą historię tej dwójki, mają zwykle ogromny ładunek emocjonalny. Matt nikogo tak nienawidzi jak Lestera, którego ten fakt tylko dodatkowo nakręca i motywuje. Ich starcia to zatem świetna okazja dla scenarzystów, żeby pokazać moralne wątpliwości Murdocka, od lat tłumiącego w sobie chęć zamordowania swojego największego przeciwnika.

Jubileuszowy, dwusetny numer serii o Daredevilu prezentuje właśnie historię, która opiera się na tym motywie. To na jej łamach odbywa się jedna z najbardziej intensywnych i trzymających w napięciu walk z udziałem tychże dwóch śmiertelnych wrogów. Jest to potyczka szczególna, bo pierwsza od czasu śmierci Elektry. Kiedy, jak nie w takiej sytuacji, Matt może stracić nad sobą kontrolę?


INFERNO
Daredevil vol 1 #345-347 (1995)
scenariusz: J.M. DeMatteis, rysunki: Ron Wagner

Lata dziewięćdziesiąte, zdominowane przez dziwaczne, nieznośne już dzisiaj komiksowe trendy, także dla Daredevila nie okazały się łaskawe. Seria o przygodach Diabła z Hell’s Kitchen coraz mniej nadawała się do czytania i trzeba było poważnego wstrząsu, żeby ją odratować. Marvel przydzielił do tego zadania J.M. DeMatteisa, czyli autora głośnego Kraven’s Last Hunt. Nowy scenarzysta od razu wziął się za odkręcanie wszystkich złych decyzji, jakie podjął jego poprzednik, D.G. Chichester. Wiedział jednak, że nie może tego zrobić od tak. Wzorem Franka Millera i Ann Nocenti, przed wprowadzeniem ważnych zmian w życiu Murdocka, najpierw postanowił zgotować mu piekło.

Morderstwo popełnione przez złoczyńcę o pseudonimie Sir z niezrozumiałego powodu doprowadziło Matta do szaleństwa. Nasz protagonista zaczął cierpieć na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości, odnalazł swój dawny żółty kostium i ogłosił światu, że oto powrócił stary, poczciwy Daredevil. Historii naturalnie brak miejscami subtelności, wszak DeMatteis nie odcina się tutaj od twórczości Chichestera, a raczej stara się na swój sposób z nią korespondować, ale tak czy siak po raz pierwszy od wielu lat w serii o „Człowieku nieznającym strachu” dostrzec można było jakąś głębię.


BATTLIN’ JACK MURDOCK
Daredevil: Battlin’ Jack Murdock #1-4 (2007)
scenariusz: Zeb Wells, rysunki: Carmine Di Giandomenico

Nie byłoby Daredevila, gdyby nie Jack Murdock. To właśnie śmierć ojca stanowiła dla Matta największy bodziec i pchnęła go do walki z przestępczością. Historia podstarzałego boksera, który postanawia raz w życiu zachować się z honorem i sprzeciwia się gangsterom, co naturalnie tragicznie się dla niego kończy, jest czytelnikom doskonale znana od lat. Na niej opiera się przecież każda popularna wersja genezy Daredevila – nie zabrakło jej też w filmie i serialu.

Pomysł, żeby zaprezentować tę opowieść z perspektywy Jacka na łamach osobnej mini-serii mógł wydawać się ryzykowny, wszak nie do końca jest to dobry materiał na komiks. Wiadomo jakie są największe problemy z prequelami – nie dość, że często mieszają w kanonie to dodatkowo znamy ich finał. O dziwo, Wellsowi i Di Giandomenico udało się tchnąć w swoje dzieło sporą dawkę emocji. Battlin’ Jack Murdock to historia w stylu Rocky’ego. Nie tak wdzięczna jak film ze Sly’em, a do tego znacznie bardziej sztampowa, ale jednak trafiająca w odpowiednie nuty. Nie wyciska na siłę łez, a po prostu miejscami wzrusza.


WHAT IF BULLSEYE HAD NOT KILLED ELEKTRA?
What If? vol 1 #35 (1982)
scenariusz i rysunki: Frank Miller 

Faktem jest, że Frank Miller uratował postać Daredevila. Bez wątpienia uczynił ją ciekawszą i mniej jednoznaczną. Najpierw musiał jednak odebrać jej resztki szczęścia. W momencie, w którym doszedł do głosu, odarł Murdocka z beztroski i idealizmu.

Nie zlitował się nad nim nawet w krótkiej, alternatywnej historii, przedstawiającej wizję świata, w którym Elektra nie zginęła z ręki Bullseye’a. Na pojedynczych kadrach widzimy jak para w końcu może paść sobie w ramiona i wieść szczęśliwe życie. To jeden z niewielu tytułów, gdzie Murdock ma powody do radości i uśmiechu. Niestety dla niego całość jest jedynie okrutną zabawą potężnego Watchera, który karmi go iluzją, a następnie zostawia w samotności nad grobem ukochanej. Przygnębiający zeszyt, będący jednoczesnym dowodem na to, że decyzja o uśmierceniu Elektry była decyzją słuszną. Sielankowe obrazki snute przez Watchera nie są nawet w połowie tak ciekawe jak oryginalny zamysł Millera.


GUILTY PLEASURE
Secret Wars: Secret Love #1 (2015)
scenariusz i rysunki: Michel Fiffe

Najkrótsza historia na liście, a zarazem jeden z dwóch komiksów, dla których musiałem odrobinę nagiąć zasady. Otóż Guilty Pleasure powstała na potrzeby tie-inu do największego eventu „Domu Pomysłów” ostatnich lat, a zatem Secret Wars. W zeszycie zatytułowanym Secret Love znalazły się oprócz niej także cztery inne opowieści poruszające motyw miłości w świecie Marvela. Tego typu pozycje w większości przypadków odrzucałem już we wstępnej fazie selekcji, ale dzieło Michela Fiffe ujęło mnie do tego stopnia, że postanowiłem zrobić dla niego wyjątek.

Autorowi udało się na siedmiu stronach nie tylko spełnić warunki tej tematycznej antologii i nakreślić urokliwą historię z pogranicza superhero i romansu, ale także złożyć bardzo ładny hołd runowi Ann Nocenti i Johna Romity Juniora. Twórca wyśmienitej serii COPRA czerpie tutaj garściami z estetyki tamtych komiksów, jednocześnie zachowując swój specyficzny, niepowtarzalny styl. W ostatecznym rozrachunku Guilty Pleasure jawi się jako wdzięczne fan fiction, które zarówno pod względem wizualnym, jak i scenariuszowym, zdaje się… przerastać oryginał. Fiffe sięgnął po relikt pewnej epoki i uszlachetnił go. Znacie to uczucie, gdy jakaś osoba opowiada Wam o ambiwalentnym dla Was tekście kultury z taką pasją, że zaczynacie przychylniej na niego patrzeć? Tak właśnie działa ten komiks.


Dwadzieścia ze stu historii już za nami. Po kolejną dawkę tego, co Daredevil miał najlepsze do zaoferowania zapraszamy w następny wtorek!

Miejsca 100-91

AUTOR Maurycy Janota

Wsiąknął w komiksy za sprawą legendarnego runu Franka Millera w serii o Daredevilu. Odkąd przeczytał wszystkie historie z udziałem Matta Murdocka i Elektry, zabija czas na różne sposoby. Pisze opowiadania, po raz setny wraca do oryginalnej trylogii Star Wars lub ogląda horrory studia Hammer.

PRZECZYTAJ TAKŻE

[RECENZJA] Amazing Spider-Man J. Michaela Straczynskiego. Tom 1

Co to było za fascynujące doświadczenie! Zdawałem sobie sprawę z dość pozytywnego odbioru runu J. …

2 komentarze

  1. Fajnie, że poświęcasz czas na przygotowanie takiej listy. Gwoli ścisłości: DeMatteis objął funkcję scenarzysty po Gregory’m Wrightcie. Run DeMatteis’a w DD jest jednym z moich ulubionych. Scenarzysta nie miał tu łatwego zadania, bo musiał umiejętnie rozwiązać wątki dwóch poprzednich sporych objętościowo runów.
    Run DeMatteis’a poprzedza bezpośrednio zeszyt 343 zawierający napisaną przez Warenna Ellisa historię „Recross” – jest absolutnie genialna i ciekaw jestem czy znajdzie się w zestawieniu. Z samego runu Chichestera też znalazłoby się trochę fajnych historii. Jego stosunkowo dobry run (przy wszystkich dziwnościach lat 90.) przykrył fatalny crossover „Fall from grace”.

    • Cześć! Dzięki za komentarz. 🙂 Co do kwestii DeMatteisa – liczne źródła wskazują, że po krótkim epizodzie Wrighta, Chichester wrócił do serii i pracował nad scenariuszami do zeszytów #338-342. Przez spór z wydawnictwem nie chciał jednak się pod nimi podpisać i stąd jako ich autor podawany jest „Alan Smithee”. Dlatego też to właśnie Chichester był tym faktycznym poprzednikiem DeMatteisa – Ellisa z jego jednym numerem, bądź co bądź, ciężko za takiego uznać. Odnosząc się zaś do drugiej części komentarza, mam nadzieję, że zdołam Cię pod pewnymi względami pozytywnie zaskoczyć w kolejnych odsłonach rankingu! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *