Już jutro startuje nowa seria o Daredevilu. Rozpoczęcie szóstego woluminu przypadło akurat na 55. urodziny tej postaci – urodziny, obok których nie przejdziemy na Panteonie obojętnie. W każdy wtorek pojawi się tutaj kolejna część rankingu stu (!) najlepszych komiksów z udziałem „Człowieka nieznającego strachu”.
Dlaczego akurat „Top 100”? Czemu nie np. „Top 50”? Otóż nie spotkałem się jeszcze nigdzie z tak obszerną listą i czułem potrzebę wypełnienia tej luki. Wcale nie po to, żeby szczycić się potem tytułem pierwszej osoby, która podjęła się takiego wyzwania, ale raczej dlatego, że wiele rankingów, z którymi miałem do czynienia pomijało te mniejsze, skromniejsze historie, które także zasługują na to, żeby o nich pisać i wymieniać je w gronie godnych polecenia komiksów o Daredevilu. Przyznaję, w pewnym momencie obawiałem się, że topka będzie jednak zbyt wyczerpująca – że niektóre tytuły wrzucałbym do niej na siłę, byle tylko dobić do setki. Im większy robiłem research, tym mniej się już o to martwiłem. Ba, niekiedy szczerze żałowałem, że pewne pozycje muszę pominąć. Na tak wiele interesujących historii udało mi się natrafić. Daredevil rzeczywiście miał ogromne szczęście do scenarzystów.
Jako że nad rankingiem pracowałem zupełnie sam, jest on wyjątkowo subiektywny. Formując go, kierowałem się przede wszystkim poziomem wybranych fabuł, ale brałem również pod uwagę lata w jakich powstawały dane komiksy, jak wielki owe tytuły stanowiły przełom dla tej postaci, jakie wprowadzały koncepty, a także to jak ważne mogą być dla osób, które chcą lepiej poznać tego bohatera. Do listy kwalifikowałem te historie, w których Matt Murdock odgrywał główną rolę lub te, które sygnowane były tytułem Daredevil i mocno wiązały się z jego otoczeniem. Poza dwoma uzasadnionymi wyjątkami, w topce zabrakło miejsca na wszelkiego rodzaju gościnne występy Matta w innych seriach, tie-iny czy też eventy, w których był jedną z wielu postaci. Jeśli zatem fabuła nie koncentrowała się w wystarczającym stopniu na Daredevilu, nie łapała się do zestawienia.
Mam nadzieję, że nikogo nie odrzuci długość rankingu, a wśród tych stu wyselekcjonowanych przeze mnie tytułów znajdziecie parę, które zaintrygują Was na tyle, że zechcecie się z nimi zapoznać. Zapraszam więc do czytania! Na początek miejsca od setnego do dziewięćdziesiątego pierwszego:
NUMBER NINE
Daredevil vol 1 #271-276 (1989-1990)
scenariusz: Ann Nocenti, rysunki: John Romita Jr
Ze wszystkich komiksów o Daredevilu napisanych przez Ann Nocenti, ten jest prawdopodobnie najdziwniejszy. A pamiętajmy, że ma naprawdę sporą konkurencję, wszak run tej autorki był najbardziej szalonym i osobliwym okresem w historii Matta Murdocka. Już sam krótki opis powinien nieźle oddać z jak zwariowaną fabułą mamy tu do czynienia.
Daredevil dalej podróżuje po prowincji. Pewnego razu wpada na młodą, idealistyczną ekolożkę, która zamierza uwolnić wszystkie zwierzęta z fermy swojego ojca. Fermy, stanowiącej zresztą niejako przykrywkę dla eksperymentów na młodych kobietach, genetycznie programowanych do spełniania zachcianek mężczyzn. Po uwolnieniu jednej z nich, przedstawiającej się jako Number Nine, na scenę wkracza rodzina królewska Inhumans oraz późniejsza wersja Ultrona, która upatruje sobie „Dziewiątkę” na… żonę. Nocenti stworzyła obfitującą w akcję i scenariuszowe dziwactwa, odrealnioną opowieść, która zostaje w głowie jeszcze na długo po przeczytaniu. To też jakiś wyczyn, prawda?
SHROUD
Daredevil vol 4 #13-15 (2015)
scenariusz: Mark Waid, rysunki: Chris Samnee
Komiksy Marka Waida o Daredevilu były swoistym powiewem świeżości. Niewątpliwie przydały się tej postaci i stanowiły miłą odmianę po ciężkich, ponurych runach Bendisa, Brubakera czy też Diggle’a. Nie sposób jednak nie zauważyć, że w 2014 roku, wraz z rozpoczęciem czwartego woluminu, Daredevil znacząco obniżył loty.
Wskutek tego historia, która miała pełnić rolę wprowadzenia do wielkiego finału przygody Waida z serią, nie do końca wypaliła. Jej główny problem tkwił w tym, że była podobna do wszystkich poprzednich fabuł tego scenarzysty. Gdyby nie ostatni kadr #15 numeru, nie dałoby się nawet odczuć, że już za chwilę czeka nas konkluzja trwającego aż pięć lat runu. Trzy zeszyty z udziałem tajemniczego Shrouda nie sprawdzają się może jako przystawka, ale to nadal solidna, tętniąca przygodą, historyjka. Dlatego też łapie się na listę. Waid, nawet w gorszej formie, nie schodził przecież poniżej pewnego poziomu.
WATCH OUT FOR BULLSEYE
Daredevil vol 1 #131-132 (1976)
scenariusz: Marv Wolfman, rysunki: Bob Brown
Daredevilowi przez lata brakowało nemezis z prawdziwego zdarzenia ‐ przeciwnika, który byłby dla niego tym, kim jest Joker dla Batmana lub Doctor Doom dla Fantastycznej Czwórki. Przez serię regularnie przewijali się tacy złoczyńcy jak Death‐Stalker, Owl, Killgrave czy też Gladiator, ale żaden z nich nie zasłużył w pełni na to miano. W końcu jednak na scenę wkroczył Bullseye i wystarczyło kilka lat, żeby to on osiągnął ten status.
Czarny charakter, słynący z tego, że każda rzecz w jego rękach staje się śmiercionośną bronią, po raz pierwszy pojawił się w numerze #131 i od razu mocno zaszedł Mattowi za skórę. Wreszcie ktoś stanowił dla Daredevila fizyczne wyzwanie, a nie tylko przerzucał się z nim docinkami. Bullseye, którego stworzył Marv Wolfman nie był może tak nieprzewidywalną, obłąkaną postacią jak ta, którą znamy obecnie (nie korzystał nawet z tradycyjnego pistoletu, a z wymyślnej broni laserowej), ale i tak nie miał większych problemów z tym, żeby z zimną krwią zabijać dla przykładu bogu ducha winnych ludzi. W skrócie: obiecujący debiut ikonicznego antagonisty.
A GRAVE MISTAKE
Daredevil vol 1 #158 (1979)
scenariusz: Roger McKenzie, rysunki: Frank Miller
Jeszcze do niedawna myślałem, że jeśli ten zeszyt znajdzie się na liście, to jedynie ze względu na swoją niepodważalną wartość historyczną (wszak to pierwszy numer Daredevila, zilustrowany przez Franka Millera). Kiedy jednak po latach go sobie odświeżyłem, dostrzegłem w nim coś więcej niż tylko świetną warstwę graficzną.
Nie przeczę, że A Grave Mistake to dość przestarzała pozycja. Mamy tu przecież dziwacznych złoczyńców, egzaltowane wątki miłosne oraz masę ekspozycji. Ponadto #158 numer ciężko traktować jako zamkniętą historię ‐ w tamtych czasach serię o Daredevilu pisano niemalże w formie telenoweli. Nie dałoby się wskazać, gdzie kończy się jeden story arc, a gdzie zaczyna kolejny. W innym przypadku starałbym się wyznaczyć jakieś umowne ramy, ale A Grave Mistake traktuję wyjątkowo. To, co doprowadziło do starcia Matta z Death‐Stalkerem nie jest może zbyt interesujące, ale sam finał, który śledzimy w tym numerze wypada co najmniej przyzwoicie. Pojedynek tej dwójki na cmentarzu ma w sobie coś doniosłego i przesiąknięty jest posępnym klimatem. Smaczku dodaje fakt, że ‐ jakkolwiek nierealne by się to teraz nie wydawało ‐ Death‐Stalker był wówczas chyba największym wrogiem Daredevila. Bullseye dopiero raczkował wtedy jako postać, a o Kingpinie nikt jeszcze nie myślał jako o przeciwniku Murdocka.
A Grave Mistake ukazało się po polsku w 85. tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela pt. Daredevil: Naznaczony śmiercią oraz w Daredevil Frank Miller: tom 1 od Egmontu.
PROMISES
Daredevil vol 1 #192 (1983)
scenariusz: Alan Brennert, rysunki: Klaus Janson
Ten komiks, jak mało który, zasługuje na szczególną uwagę. O ile bowiem pozycję niżej umieściłem debiut Millera w serii o Daredevilu, o tyle teraz biorę na tapet pierwszy numer po jego odejściu. W buty tejże gwiazdy wszedł dość anonimowy scenarzysta, Alan Brennert. Jeśli dotąd o nim nie słyszeliście, nic dziwnego, gdyż nigdy nie zagrzał na dobre miejsca w Marvelu. Otóż, omawiany zeszyt był jednym z zaledwie pięciu, które kiedykolwiek napisał dla „Domu Pomysłów”. A szkoda, bo Promises to tytuł, będący całkiem solidną obyczajową historią. Czuć, że Brennert starał się tutaj niejako imitować styl Millera i zamiast na superbohaterskich wątkach wolał skupić się na problemach życia codziennego.
Fabuła opowiada o Benie Urichu, który zamierza spełnić marzenie ukochanej żony o przeprowadzce do nowego domu. Dziennikarz trafia na niepowtarzalną okazję, ale prędko okazuje się, że oferta nie jest w pełni legalna. W tej sytuacji staje przed trudnym wyborem. Może uszczęśliwić żonę, jednocześnie odrzucając swoje ideały, lub zachować się uczciwie, łamiąc jej przy tym serce. Niezależnie od tego, co by wybrał, finał i tak będzie słodko-gorzki.
A LIFE ON THE LINE
Daredevil vol 1 #69 (1970)
scenariusz: Roy Thomas, rysunki: Gene Colan
Wzorowy team-up sprzed lat, który zdołał z godnością się postarzeć i do dziś stanowi bardzo przyjemną lekturę. W sześćdziesiątym dziewiątym zeszycie swojej serii Daredevil łączy siły z Black Pantherem i stara się pomóc nastoletniemu chłopcu, którego brat zaciągnął się do lokalnego gangu Thunderbolts. Z pozoru mamy tu więc do czynienia z dość prostą, klasyczną historią, okraszoną typową dla tamtych czasów narracją Roya Thomasa i staranną kreską Gene’a Colana.
Tym, co czyni A Life on the Line wartym przeczytania jest jednak relacja Matta z T’Challą. Panowie stanowią świetny, szanujący się duet i aż żal, że tak rzadko mogliśmy oglądać ich razem w akcji. Zamiast tracić czas na niepotrzebne sprzeczki i walkę na ego, bohaterowie od razu wolą poświęcić się słusznej sprawie, aby potem w spokoju napić się wspólnie… coli. To drugi występ Pantery na łamach Daredevila – po raz pierwszy zawitał do Hell’s Kitchen w numerze #52. W ramach ciekawostki dodam, że to właśnie w tym komiksie swój debiut zalicza Turk, późniejszy dobry „znajomy” Murdocka.
LEFT HAND PATH
Daredevil vol 2 #505-507 (2010)
scenariusz: Andy Diggle i Antony Johnston, rysunki: Marco Checchetto
Przyjęło się mówić, że run Andy’ego Diggle’a to bezpowrotnie stracona szansa. Scenarzysta przejmował serię o Daredevilu w bardzo interesującym momencie i finalnie nie poradził sobie z zadaniem zakończenia wątków, jakie zostawili mu po sobie Brian Michael Bendis oraz Ed Brubaker. Nadużyciem byłoby jednak stwierdzenie, że komiksy Diggle’a nie miały żadnych zalet. Początek jego kadencji wypadł bowiem naprawdę obiecująco, a takie Left Hand Path nie odstawało wcale od historii pisanych przez poprzedników.
Autor postanowił zgłębić tutaj struktury klanu Ręki i choć nadal jestem zdania, że to organizacja, która najlepiej sprawdza się wtedy, gdy niewiele o niej wiadomo, to nie da mu się odmówić paru ciekawych pomysłów. Za to, i za samą odwagę, należy mu się obecność na liście.
WHAT IF DAREDEVIL DIED SAVING ELEKTRA?
What If? Daredevil vs. Elektra (2010)
scenariusz: Karl Bollers, rysunki: Rafael Kayanan
Pierwszy z trzech komiksów z linii What If, które znalazły się na liście. Alternatywna historia, w której to Daredevil ginie, ratując ojca Elektry, jest w zasadzie jednym wielkim easter eggiem. Ciekawostką, skierowaną do największych fanów tych postaci. W trakcie lektury wszystko zresztą wskazuje na to, że sam scenarzysta jest jednym z nich. Karl Bollers udowadnia, że można stworzyć względnie spójną fabułę w oparciu wyłącznie o nawiązania i „puszczanie oczka” do legendarnych dzieł Franka Millera.
What If Daredevil Died Saving Elektra już w samym zamyśle nie było niczym oryginalnym, więc nie ma większego sensu oczekiwać od tego tytułu fajerwerków i niespodzianek. To po prostu interesująca, czasem przeszarżowana i nieznająca umiaru, wariacja na temat losów dwójki ukochanych.
PROJECT FOUR
Daredevil vol 1 #87-94 (1972)
scenariusz: Gerry Conway, rysunki: Gene Colan
Jeżeli w latach siedemdziesiątych cokolwiek czyniło serię o Daredevilu interesującą, był to bez wątpienia romans Daredevila z Czarną Wdową. Bohaterowie wpadli na siebie po raz pierwszy w #81 numerze, napisanym przez Gerry’ego Conwaya. Ich relacja prędko zaczęła napędzać fabułę periodyku, który po roku przemianowano zresztą na Daredevil and the Black Widow (seria nosiła ten tytuł od zeszytu #92 do #107). Co więcej, duet zyskał aż taką popularność, że pojawiły się nawet plany nakręcenia serialu telewizyjnego, opowiadającego o przygodach tejże pary. W Internecie bez problemu można znaleźć próbne zdjęcia aktorów w kostiumach.
Najbardziej reprezentatywną dla Daredevila i Wdowy komiksową historią z tamtego okresu jest Project Four. Dotyczy ona tajemniczego epizodu z przeszłości Nataszy, który daje o sobie ponownie znać, gdy zakochani przenoszą się do San Francisco (jak widać, Mark Waid nie wpadł na ten pomysł zupełnie sam). Na drodze herosów stają wówczas najwięksi ówcześni wrogowie Murdocka: Electro, Killgrave oraz Mr Fear.
BLIND’S MAN BLUFF
Daredevil vol 5 #8-9 (2016)
scenariusz: Charles Soule, rysunki: Goran Sudzuka
Blind’s Man Bluff to komiks, który wzorowo wpisuje się w definicję tak zwanego „zapychacza”. Dzieje się w oderwaniu od wcześniejszej części runu Charlesa Soule’a i w zasadzie nie prowadzi do żadnych większych zmian w życiu głównego bohatera. Służy wyłącznie temu, żeby pokazać stary, dobry duet Daredevila i Spider-Mana w kompletnie nowej dla nich sytuacji. Na całe szczęście robi to świetnie – z wdziękiem, humorem i szacunkiem do obu tych herosów.
Tutejszy team-up tej dwójki jest o tyle ciekawy, że Człowiek-Pająk, który jako jeden z pierwszych odkrył prawdziwą tożsamość obrońcy Hell’s Kitchen, tym razem z niejasnych przyczyn nie potrafi sobie jej przypomnieć. Jak to możliwe? Odpowiedzi nie poznamy na łamach Blind’s Man Bluff, wszak to tajemnica, wokół której toczyła się przez długi czas główna oś fabularna całej serii. Pozostaje nam jedynie śledzić ten legendarny duet w akcji. Co, nie oszukujmy się, nadal jest bardzo satysfakcjonujące.
Jak zwykło się kończyć wiele zeszytów serii o Daredevilu: CIĄG DALSZY NASTĄPI… Miejsca od 90 do 81 już za tydzień!